-Tato pamiętasz o mojej szkolnej wycieczce do Birmingham? -weszłam do kuchni, gdzie ojciec właśnie gotował jeden ze swoich specjałów czyli spaghetti, którego tak bardzo nienawidziłam. Frank pokręcił jedynie głową, nie przenosząc nawet na mnie wzroku, tylko czekając na więcej informacji, które miałby mu przypomnieć sytuację kiedy go o czymkolwiek informowałam. Oczywiście o wyciecze przypomniałam sobie dopiero wczoraj, a wcześniej nie wspominałam rodzicom, bo nie miałam kiedy. -Okey, zapomniałam Ci powiedzieć, ale do jutra trzeba wpłacać pieniądze- wskoczyłam na blat, jednak widząc jakim wzrokiem mierzy mnie mój ojciec od razu z niego zeskoczyłam opierając się o niego.
-A kiedy jest ta wycieczka? -mieszał sos, który wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć w powietrze dlatego wolałam się odsunąć na bezpieczną odległość.
-Jutro- zacisnęłam mocno usta i przymrużyłam oczy, czekając na najgorsze. Jedyne co zdołałam dojrzeć to jego zniesmaczoną minę kiedy próbował swojego specjału.
-Ile?- zaczął dodawać jakieś składniki do sosu, którego ja na tą chwilę bym nie wzięła do buzi.
-100 funtów, z tym, że muszę jeszcze jakoś wytrzymać te trzy dni to po moich obliczeniach wyszło, że potrzebuję 200 funtów. -uśmiechnęłam się do niej, a ojciec jedynie skinął głową na portfel, który leżał na szafce, niedaleko mnie. Ucałował jego policzek, po czym wzięłam odliczoną sumę z jego portfela i powędrowałam na górę do swojego pokoju. Na wycieczkę jadą wszystkie pierwsze klasy, a było ich trzy, więc po moich skromnych obliczeniach nastolatków powinno być koło siedemdziesięciu, z tym, że pewnie dużo osób nie będzie jechać. Z mojej nielicznej grupki znajomych na szczęście jadą wszyscy, nie wiem czy ta wycieczka to najlepszy pomysł, jednak strach pomyśleć, że miałabym trzy dni siedzieć w domu, zamiast dobrze bawić się ze znajomymi.
-Klasa dziennikarska i artystyczna do pierwszego autobusu, reszta do drugiego- krzyknął dyrektor szkoły. Młody, przystojny Włoch o imieniu Carlo, którego każdy uczeń uwielbiał. Przeklęłam pod nosem, wiedząc, że będę z Nate'em w autobusie. Od dwóch dni nie zamieniłam z nim ani jednego słowa, jednak pocieszał mnie fakt, że będzie taki ktoś jak Lex i, że będę mogła przynajmniej z kimś porozmawiać a nie siedzieć z głową w oknie. Pokierowaliśmy się do autokaru, w którym większość miejsc była już zajęta. Naprzodzie siedzieli kujony, którzy muszą rozmawiać z nauczycielami podczas drogi. Z tyłu siedziały jakieś laski, które aż z wrażenia piszczały, jednak nie wiem czym się tak jarały. Więc nam nie pozostało nic innego jak usiąść, pośrodku. Usiadłam przy oknie, obok mnie Lex, a za nami Luis z Nathan'em. Gdy ruszyliśmy Lex, zaczęła mi odpowiadać o chłopaku, którego poznała ostatnio na imprezie, opisywała jego wygląd z każdym, nawet najdrobniejszym szczegółem, słuchałam ją tylko jedynym uchem, a drugim przysłuchiwałam się rozmowie dziewczyn przed nami. Nie wiem dokładnie o czym rozmawiały, ale chciałam to wiedzieć, gdyż z jednej z ust padło imię Abbie i obie się odwróciły mierząc mnie wzrokiem.
-Abbie, słuchasz mnie? -dziewczyna pomachała mi rękom przed oczami, na co ja nawet nie zareagowałam, dopiero kiedy szturchnęłam mnie w ramie oprzytomniałam.
-Przepraszam, jestem zmęczona -uśmiechnęłam się delikatnie widząc kątem oka Nate'a, który wpatruje się we mnie zupełnie nie słuchając Luis'a, który ma tak wiele mu do powiedzenia. Po chwili obok siedzenia Lex ujrzałam postać Nathan'a i już wiedziałam, że powinnam się bać. Dziewczyna odwróciła się mierząc chłopaka wzrokiem.
-Lex, zamienimy się na chwile miejscami? -przełknęłam głośno ślinę, próbując się porozumieć z przyjaciółką, jednak było za późno bo dziewczyna z szerokim uśmiechem wstała z miejsca i zajęła siedzenie dalej, tuż obok Luis'a. Kiedy Nate spoczął na fotelu ja jedynie odwróciłam głowę w stronę okna, nie chciałam z nim rozmawiać, a tym bardziej nie w autokarze, gdzie przed nami siedzą dziewczyny, które mają idealnie wytężony słucha a za nami dwójka przyjaciół w tym jedno z nich zupełnie nie wie o tym co się wydarzyło.
-Chciałbym z Tobą porozmawiać- wyszeptał chłopak, odwróciłam głowę w jego stronę.
-Teraz? -parsknęłam pod nosem, mierząc złowrogim wzrokiem dwie dziewczyny, które odwróciły się gdy tylko usłyszały głos Nathan'a.
-Raczej nie.- nie brzmiało to zbyt pewnie, jednak wiedziałam, że mój towarzysz zdaje sobie sprawę, że to nie jest najlepsza pora i miejsce na rozmowę. Uśmiechnęłam się tylko po czym założyłam słuchawki na uszy i przymrużyłam oczy chcąc odpłynąć i poddać się w objęcia Morfeusza.
-Biorę łóżko przy oknie!- krzyknęłam wbiegając do pokoju a tuż za mną moja towarzyszka Lex. Rzuciłam się na łóżko, widząc, że dziewczyna robi to samo, tylko na łóżko po drugiej stronie. Luis i jakiś niby nasz kolega z klasy, którego ani trochę nie kojarzyłam pomogli mi i Lex z naszymi bagażami i kiedy wnieśli je do naszego pokoju zaraz poźniej ślad po nich zaginął.
-W nocy jest impreza, na którą oczywiście idziemy po kryjomu- usłyszałam głos przyjaciółki, która zawzięcie szukała czegoś w swojej walizce. Westchnęłam głośno, widząc jak kończą się moje imprezy.
-Chyba zostanę w hotelu, nie mam ochoty na imprezy- wywróciłam oczami podnosząc się z łóżka i wyciągając z walizki książkę, która uniosłam ku górze- Zostanę z tym- uśmiechnęłam się do Lex, wiedziałam, że nie będzie mnie przekonywać, nie była typem człowieka, która za wszelką cenę chciał postawić na swoim.
-Wiesz co- zaczęła dziewczyna, która rozejrzała się po pokoju w celu upewnienia się, że na pewno jesteśmy w nim same po czym zajęła miejsce tuż obok mnie. -Dzwoniła do mnie wczoraj Mary- powiedziała szeptem, a moje serce zaczęło wariować nie wiadomo dlaczego. Może dlatego, że przespałam się z jej chłopakiem, a wcześniej zwierzała mi się jak bardzo go kocha. - Jest w Irlandii u ojca, zostaje tam do końca liceum- przygryzłam dolną wargę i nerwowa zaczęłam strzelać palcami u dłoni. -Co Ci?- Lex spojrzała na mnie, już chciałam jej powiedzieć wszystko, czułam, że powinnam to zrobić, powinnam się wygadać ludziom, którym ufam, jednak wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Mary jest jej bliższa niż ja, osoba, którą zna kilka tygodni.
-Pójdę się przejść- uśmiechnęłam się wstając z łóżka i wychodząc z pokoju. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi od razu ześlizgnęłam się po ścianie, chowając głowę w kolanach. Przed oczami pojawiały mi się poszczególne obrazy z nocy, w której zdradziłam Filipa, zaraz później przypomniała mi się po raz kolejny w przeciągu pięciu minut rozmowa z Mary, kiedy płakała mi nad uchem, zadając masę pytań a następnego dnia zniknęła. Później dzień w wesołym miasteczku, spędzony z Nate'em.
-Abbie- usłyszałam łagodny głos dochodzący z góry. Był to Nathan, rozpoznam ten głos wszędzie i jego czerwone conversy. Uniosłam głowę, mierząc go wcześniej wzrokiem. Kucnął przede mną kładąc swoje dłonie na moich kolanach. -Dobrze się czujesz? -zacisnęłam usta, próbując nie wybuchnąć płaczem, ostatnimi czasami wychodziło mi to. Co chwile zbierało mi się na płacz, czy jechałam metrem, czy jadłam obiad z rodziną, czy też siedziałam na lekcji. Miałam ochotę płakać cały dzień. -Wstań z podłogi- chłopak złapał mnie za dłonie i pomógł mi się podnieść z ziemi. Oparłam się o ścianę czując, że nogi same mi się uginają. -Chodź- uśmiechnął się pod nosem obejmując mnie swoim męskim ramieniem ruszył w stronę długiego korytarzu.
-Cafe latte?- zapytał Nate, kiedy właśnie zatrzymaliśmy się przed starbucks’em, do którego szliśmy może z dziesięć minut. W drodze, żadne z nas nie wydusiło z siebie nawet jednego słowa, zupełnie nic. Słyszałam jedynie jego ciężki oddech, którego jeszcze nigdy tak dokładnie nie słyszałem. Nawet samochody nie była w stanie tego zagłuszyć, a może to dlatego, że szliśmy objęci, zupełnie nie przejmując się tym, że na ulicy spotykamy wiele osób z naszej szkoły, którzy również wybrali się na spacer po okolicy. Słysząc pytanie chłopaka pokiwałam głową po czym usiadłam na pobliskiej ławce.
-Cafe latte dla Ciebie- wyciągnął kawę w moim kierunku a ja podziękowałam mu uśmiechem od razu zamaczając usta w ciepłym napoju. Nate usiadł obok mnie ze swoim kubkiem kawy po czym zsunął się delikatnie na ławce kładąc głowę na oparciu i przyglądając mi się kiedy to właśnie piana od kawy zostawia ślad tuż nad moimi wargami. - Jesteś na mnie zła?- odwróciłam się delikatnie tak by móc usiąść na ławce po turecku po czym położyłam kawę tuż obok mnie.
-Oczywiście, że nie- pokręciłam głową, próbując się uśmiechnąć, jednak nie wyszło to tak jak chciałam. - Po prostu to co się stało diametralnie przewróciło mój świat do góry nogami- spojrzałam na chłopaka a zaraz później przeniosłam wzrok na swoje dłonie, w których zaczęłam przewracać telefon, wcześniej wyciągając go z kieszeni od bluzy.
-Rozumiem, ale czy nie moglibyśmy spróbować? Dać sobie szanse? - uniósł się, przysuwając się bliżej mnie i kładąc dłoń na moim kolanie, które zaczął gładzić opuszkiem kciuka. Przełknęłam głośno ślinę, miałabym zakończyć związek z Filipem i dać szansę Nathan'owi? Z jednej strony chciałabym tego, wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała Filipowi powiedzieć prawdę, a wtedy to już będzie koniec, ale czy chciałam robić to teraz? Lubię Nate'a nawet bardzo, ale czy na tyle by rezygnować z prawdziwej miłości?
-A co z Filipem? -spojrzałam na chłopaka, na którego twarzy pojawiło się zmieszanie- A Mary?
-Mary odeszła, nie ma już jej i nigdy nie będzie- chłopak odwrócił się raczej zdenerwowany tym, że wspomniałam o osobie, którą darzył ogromnym uczuciem. -A kim jest Filip? -jego wzrok powrócił na moją twarz, a mi momentalnie zrobiło się gorąco. Czy on? Nathan Berck nie wie, że mam chłopaka? Że jestem w nim po uszy zakochana, a przynajmniej tak mi się wydaje. Przełknęłam głośno ślinę, on na prawdę nie wiedział. Zacisnęłam mocno usta nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego sensownego zdania. -Zadałem Ci pytanie- pochylił się by móc spojrzeć w moje oczy, które w tym momencie były skupione na czymś zupełnie innym.
-To mój chłopak- wyszeptałam, i nagle zrozumiałam, że to zdanie przyszło mi z trudem, jakbym wcale nie chciała się do tego przyznawać, jakbym oddaliła się z Filipem na odległość, której nawet nie można policzyć, jakby było ona wielka, przed góry, morze, lasy i wszystko dookoła, jakbym miała się już z nim więcej nie zobaczyć.
-Wow- pomrugał kilkukrotnie oczami, niedowierzając w moje słowa, które raczej zdziwiły go bo aż wyprostował się a zaraz później wstał z ławki i zaczął nerwowo krążyć z jednego punku do drugiego i tak w kółko. - Wie o tym co się wydarzyło?
W końcu! Pisz dalej krejzolu, bo chciałabym się dowiedzieć co się stanie. <3
OdpowiedzUsuńna reszcie ! myślałam, że się nie doczekam ;D
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny rozdział <3
Genialne. < 333
OdpowiedzUsuńświetna :)
OdpowiedzUsuń