poniedziałek, 20 sierpnia 2012
#30.
"Bądź u mnie o 19, przygotowałem coś specjalnego. N"
Uśmiechnęłam się pod nosem rzucając telefon na łóżko. Ostatni dzień w szkole minął na prawdę szybko, nauczycielka z chemii zwolniła nas wcześniej do domów przez co miałam więcej czasu na przygotowanie się na dzisiejszy wieczór. Nie wiedziałam kompletnie co szykuje chłopak, więc nie byłam w stanie przewidzieć również tego jak powinnam się ubrać. Stałam już od półgodzinny przed garderobą, w której zrobiłam niezły bałagan przez swoje niezdecydowanie. Rodzice pozwolili mi wyjść na noc tylko dlatego, że skłamałam mówiąc, że muszę z koleżanką zrobić projekt na po świętach i chcemy go zrobić od razu by później nie zapomnieć. Dobra muszę w końcu podjąć decyzję co do ubioru, za godzinę mam być u Nathan'a a jestem zupełnie nie gotowa. Wyciągnęłam z garderoby turkusową sukienkę sięgającą dużo przed kolana. Trudno najwyżej zmarznę, mam nadzieję, że warto się poświęcić w końcu ma być to coś "specjalnego".
-Mamo ja wychodzę- wślizgnęłam stopy w moje szare martensy i zarzuciłam na siebie czarny płaszczyk. Moja rodzicielka robiła właśnie kolację więc nawet nie zauważyła kiedy przemknęłam do przedpokoju, tym lepiej dla mnie, nie będzie mnie pytać po co się tak wystroiłam i wymalowałam.
-O której jutro będziesz?-krzyknęła mama kiedy właśnie otwierałam drzwi. Odpowiedziałam jej, że zadzwonię do niej jak będę wychodzić bo nie wiem, do której będziemy spać. Dojście do metra zajęło mi nieco więcej niż zawsze gdyż w połowie drogi złapał mnie deszcz i śnieg w jednym, przez co już nie wyglądałam tak dobrze jak w domu. Będąc już w podziemiach czułam jak z moich włosów kapie woda a makijaż spływa mi po policzkach. Wyciągnęłam lusterko z torebki i kiedy w nie spojrzałam omalże nie upuściła go z przerażenia. Wyglądałam gorzej niż mogłam sobie wyobrazić, na szczęście zawsze w pogotowiu mam nawilżające chusteczki, które tym razem odwaliły kawał dobrej roboty. Nie wyglądałam idealnie, ale na pewno lepiej niż kilka minut temu. Wsiadłam do pociągu zajmując jedno z miejsc siedzących i czekając aż nadejdzie stacja, na której to będę mogła opuścić to zatłoczone miejsce. Długo czekać nie muszę, kilka przystanków i byłam na miejscu. Zaczęłam przepraszać wszystkich ludzi przeciskając się do wyjścia a kiedy opuściłam pojazd w końcu mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Przed domem Nate byłam trzy minuty wcześniej niż się umówiliśmy więc mogłam być z siebie na prawdę dumna. Zapukałam delikatnie jednak to nie wystarcza gdyż drzwi się nie otwierają, chyba powinnam użyć dzwonka. Nacisnęłam na niewielki biały przycisk i w końcu w drzwiach stanął chłopaka. Wyglądał zupełnie inaczej niż zawsze. Miał na sobie czarną koszulę wciągniętą w czarne spodnie a rękawy podwinięte do łokci. Jego włosy były staranie ułożone, jedynie co się nie zmieniło to jego szeroki uśmiech na twarzy. Dobrze wyczułam co do stroju, moja sukienka gdyby nie była taka mokra i wygnieciona wyglądałaby idealnie w połączeniu z chłopaka strojem.
-Jezu, jesteś cała mokra- jezu a Ty taki sexowny i podobny do Jason'a. Chyba ta druga część zdania nie jest odpowiednia i powinnam ją wyciąć, skąd w moich myślach Jason, przecież mam spędzić miły wieczór z własnym chłopakiem a w mojej głowie pojawia się nauczyciel. -Wejdź- chyba musiał mi przypomnieć, że powinnam to zrobić bo kilkadziesiąt sekund stałam w bezruchu przed drzwiami. W końcu poruszyłam się i weszłam do środka ściągając ze stóp martensy i przemoczony płaszcz. -Skoczę na górę i przyniosę Ci coś na przebranie, ściągnij tą sukienkę i powieś w łazience- uśmiechnął się szeroko zaraz później znikając z mojego pola widzenia. Mam powiesić w łazience moją sukienkę? A które drzwi prowadzą do tego pomieszczenia? Jego dom jest ogromny, póki co stoję w holu a już wiem, że ten dom nie jest mały. Po prawej stronie znajduje się kuchnia bo wychylam się i to właśnie z niej czuję cudowny zapach. A po prawej salon bo widzę kanapę, a na przeciwko mnie schody na górę, więc ja się pytam gdzie jest łazienka?
-Abbie chodź na górę- słysze głos chłopaka dobiegający -jak na moje oko, a raczej ucho- z drugiego końca domu. Wbiegłam po schodach i znowu zagadka, w którą stronę iść? Prawo gdzie są chyba z trzy pary drzwi, czy może w ledwo gdzie jest... chwila, jedne drzwi, drugie, trzecie, aha! pięć par.
-W lewo ostatnie drzwi na końcu- Nate chyba czyta mi w myślach. Uśmiechnęłam się pod nosem i zmierzyłam w jego kierunku. Uchyliłam drzwi i w tym samym momencie zgubił moją szczękę, która upadła mi z wrażenia. Byłam w stanie wydobyć z siebie jedynie jedno słowo zachwytu "jezu". Pokój jest na moje oko trzy razy większy od mojego, samo łóżko pomieściłoby spokojnie trzy dorosłe osoby. Ale zaraz, zaraz, gdzie jest Nathan?
-Nate? -zawołałam a za chwile chłopak wyłonił się zza drzwi, których na pierwszy rzut oka nie widać, gdyż są identycznego koloru co ściany w pokoju, nie posiadają nawet klamki, więc tak one działają?
-Trzymaj- mój towarzysz rzucił mi koszulkę z jednej z grup koszykarskich. Nie interesuję się tym sportem, ale jak widać mój chłopak odwrotnie, jest zagorzałym fanem jakiejś amerykańskiej drużyny. Ześlizgnęłam z siebie sukienkę, na co Nate jedynie gwizdnął pod nosem. -Cholera, mój kurczak!- w pierwszej chwili nie zorientowałam się o co mu chodzi, dopiero kiedy wybiegł z pokoju i usłyszałam jak zeskakuje ze schodów zdałam sobie sprawę, że jego kurczak! Chyba się spalił, czuję to tutaj. Uśmiechnęłam się pod nosem ubierając bluzkę, która sięga mi w sam raz za tyłek. Po chwili do moich uszu dobiegł krzyk dochodzący z dołu, nie czekając dłużej zbiegłam po schodach udając się do kuchni, która robi na mnie podobne wrażenie co pokój Nathan'a. Ujrzałam chłopaka, który stał z rękawicami na rękach przy blacie kuchenny a przed nim naczynie ze spalonym kurczakiem. W pomieszczeniu unosił się dym, więc czym prędzej podeszłam do okna uchylając je.
-Wszystko ok?- spojrzałam na chłopaka, który wyglądał jakby modlił się do kurczaka. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego załamaną minę.
-Ze mną czy z kurczakiem? -wyszczerzył swoje idealne zęby w ten zabójczy uśmiech. -To co pizza? -mrugnął do mnie oczkiem na co pokiwałam głową w zupełności zgadzając się na tę propozycję. Chłopak pozbył się kurczaka a zaraz później rękawic kuchennych, które kompletnie nie pasowały do jego stroju. Udaliśmy się do salonu gdzie Nate zabrał się za telefon i zamawianie pizzy, nie słuchałam jakie zamawia tylko rozglądałam się po wielkim pomieszczeniu. W jednej z wielkich gablot stały puchary, było ich więcej niż moich lakierów do paznokci a uwierzcie mam sporą kolekcję. Nim zdążyłam przeczytać za co one są usłyszałam za sobą głos:
-Mój ojciec w liceum i na studiach był kapitanem drużyny koszykarskiej, był najlepszy- ah tak, Nate coś kiedyś wspominał. Jego ojciec jest Amerykaninem, ale od urodzenia Nathan'a zamieszkał wraz z jego matką w Anglii.
-Stąd to zamiłowanie do koszykówki- odwróciłam się do niego a chłopak obdarował mnie jednym ze swoich uśmiechów. Podeszłam do komody, na której znajdowało się kilka ramek ze zdjęciami. Jedna z nich przykuła mój wzrok, obstawiam, że na zdjęciu jest nikt inny jak mój towarzysz. Siedzi goły w wannie, każdy by pomyślał, że normalne zdjęcie, wiele dzieci ma zdjęcia podczas kąpieli, jednak sęk w tym, że w wannie nie było nawet odrobiny wody. Spojrzałam na Nathan'a pytająco a on jedynie podszedł do komody kładąc ramkę tak by zdjęcie nie było widoczne.
-Nie pytaj- zaśmiał się odchodząc ode mnie i siadając na kanapie. Podniosłam ramkę kładąc ją tak jak ją zastałam po czym podeszłam do sofy i usiadłam na jej brzegu nachylając się nad chłopakiem.
-Pokażesz mi jakieś zdjęcia z dzieciństwa? -przymrużyłam oczy uśmiechając się uroczo do chłopaka, a przynajmniej próbowałam, chcąc jakoś go przekonać. W pierwszej chwili chłopak przecząco pokręcił głową, jednak widząc, że dotychczasowa mina nie schodzi z mojej twarzy westchnął głęboko unosząc się z kanapy. Zadowolona z rezultatów zajęłam jego miejsce czekając aż wróci. -Tylko się nie śmiej, niektóre są na prawdę upokarzające- ostrzegł Nathan siadając tuż obok mnie wraz z dwoma albumami. Zabrałam mu jeden kładąc go w połowie na mojej w połowie na jego nodze i nie czekając dłużej otworzyłam album na pierwszej stronie. Zdjęcie ze szpitala kiedy to mama tuż po porodzie dostaje swoje dziecko do rąk, oboje wyglądając niekorzystnie, bo chyba każdy z Was przyzna mi rację, że noworodki nie są za piękne. Pierwsze kilka stron są ze szpitala więc nic ciekawego, przewracam je szybko chcąc dojść do nieco ciekawszych zdjęć. W końcu trafiam na zdjęcie kiedy to mały Nathan siedzi w łóżeczku na oczach mając wielkie okulary przeciwsłoneczne a w ręku trzymając gazetę nie inną jak playboy. Odwróciłam się w jego stronę z uniesioną ku górze brwią.
-To wina mojego brata- wytłumaczył się chłopak szybko przewracając stronę. Zaśmiałam się pod nosem oglądając kolejne zdjęcia, jedno z nich przedstawiało dwu może trzyletniego Nate'a wraz z dziewczynką może w jego wieku, która płacze a chłopak obejmuje ją mocno całując w policzek. Znowu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
-Widzę, że dziewczyny Cię uwielbiały- parsknęłam pod nosem. Przyglądając się fotografii z plaży jak Nathan zajada się czekoladą przez którą jego buzia jest cała umorusana, wyglądał na prawdę uroczo, prawie tak uroczo jak na zdjęciu gdzie ma opaskę i narysowane na policzkach rumieńce. Wybuchnęłam śmiechem wskazując na zdjęcie.
-Znowu sprawka mojego brata- wzdycha chłopak kiedy akurat w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. -Pewnie pizza- Nathan udał się w stronę drzwi a ja zostałam sama z drugim albumem. Nie wiem czy chłopak dobrze mnie zrozumiał, ale prosiłam o zdjęcia z dzieciństwa, a drugi album niekoniecznie ukazuje małego Nate'a, a chłopaka już z liceum. Trudno może być i to, zobaczę jak się zmienił od pierwszej liceum. Zdjęcie z wycieczki klasowej, w pokoju z kumplami, nad wodą ze znajomymi, z Aaron'em i Toby'm a do tego wielką rybą, którą chyba udało im się złowić. Przeglądałam tak przypatrując się każdej fotografii z osobna aż w końcu doszłam do jednej, której chyba wolałam nie widzieć. Nathan i Mary, całujący się w szkole pod drzewem, pod którym zawsze siedzimy kiedy jest cieplej. Czasami zastanawiam się czy chłopak nadal czegoś nie czuje do tej dziewczyny, w końcu był z nią ponad rok, mają za sobą na pewno niezapomnianą przeszłość, wiele wspaniałych jak i tych mniej cudownych chwil. Zresztą podobnie jest ze mną i Filipem, w pewnym sensie wciąż jest w moim sercu, nie czuję do niego niczego związanego z miłością, ale wspomnień z nich nigdy nie usunę, nie jest to takie łatwe, a nawet jeśli by było nie chciałabym tego zrobić. Nathan wszedł do salonu z dwoma pizzami:
-Dałem mu napiwek a on jeszcze śmie narzekać, że to za mało, równie dobrze mógłby nic ode mnie nie dostać- poskarżył się chłopak, a ja jedynie zamknęłam album próbując uśmiechnąć się do niego. Nate podszedł do szklanych wielkich drzwi prowadzących na taras po czym jedną ręką je otworzył a drugą wciąż trzymał dwa opakowania naszej dzisiejszej kolacji. -Zjemy na dworze, co?- pokiwałam głową i uniosłam się z miejsca idąc za nim. Oboje usiedliśmy na wielkim hamaku nakrywając się kocami, które podał chłopak. Noc, a raczej późny wieczór był cudowny, na niebie zaczynały pojawiać się gwiazdy. Nigdy nie wiedziałam jak wygląda mały czy duży wóz, więc zazwyczaj liczyłam je i tym razem chciałam to zrobić jednak już po chwili pogubiłam się w tym i przestałam próbować po raz drugi. Oboje zajadaliśmy się całkiem niezłą pizzą, przez którą czułam, że jestem cała brudna. Chłopak po chwili uniósł się z miejsca i zniknął gdzieś za moimi plecami nie zorientowałabym się po co poszedł gdyby nagle ogród nie został oświetlony przez lampki postawione co kilka metrów. W tym momencie mogłam się dokładnie rozejrzeć i zacząć zachwycać się jak wielki może być ogród. Na przeciwko nas był ogromny basen, który potrafiłam dostrzec i bez oświetlenia, kilka metrów dalej stał grill i tego typu rzeczy a jeszcze dalej ogromna trampolina, która aż prosiła się, żeby po niej poskakać, nie musiała mnie namawiać. Może oczy zaświeciły się jak kryształy na jej widok, zerwałam się z miejsca i popędziłam w kierunku trampoliny, na którą żeby się dostać musiałam nieźle wysoko podnieść nogę, jednak to nie stanowiło problemu. Chłopak dołączył do mnie i oboje skakaliśmy niczym małe dzieci, które muszą się wyszaleć by szybko zasnąć. Nathan zaczął robić salta w powietrzu a ja piszczałam żeby tylko na mnie nie upadł, za pierwszym razem zdążyłam uciec jednak za drugim było trochę gorzej i wylądował na mnie.
-Ała, złaź ze mnie!- krzyknęłam próbując go z siebie zrzucić jednak nie było to takie łatwe jak mi się wydawało. Nate oparł dłonie tuż obok mojej głowy i delikatnie się uniósł by móc na mnie spojrzeć, na moją twarz, na której właśnie pojawił się grymas z bólu. Podniósł się z miejsca łapiąc mnie za ręce i pomagając mi się unieść, chyba nie spodobał mu się wyraz mojej twarzy skoro tak szybko się pozbierał. Zaczęliśmy skakać trzymając się za ręce, do pewnego czasu łatwo było utrzymać równowagę, jednak kiedy nadepnęłam chłopakowi na stopę oboje znowu upadliśmy tym razem obok siebie. Leżąc tak, słychać było jedynie nasze głębokie oddechy, za nic w świecie nie chciałam przerywać tej chwili.
-Abbie- zaczął Nathan, który chyba nie potrafi się napawać spokojem.
-Hm? -odwróciłam się na bok by mieć na niego lepszy widok, chyba wpadł na ten sam pomysł to zrobił to w tym samym momencie delikatnie się uśmiechając.
-Kocham Cię- delikatnie szturchnął mnie palcem w nos. Czy ja dobrze słyszę? Nathan właśnie wyznał mi miłość, pierwszy raz odkąd jesteśmy razem, a jesteśmy już ponad trzy miesiące. Przysunęłam się do niego całując go w usta, mam nadzieję, że domyślił się o co mi chodzi, ten pocałunek miał oznaczać "ja Ciebie też". Poczułam miły uścisk w brzuchu, potrzebowałam tego, tych dwóch słów żeby mieć pewność, że komuś na mnie zależy.W tym momencie nie liczy się Jason, który przez chwilę zawrócił mi w głowie, nawet Filip, którego kochałam ponad wszystko zniknął z mojego serca, liczył się tylko Nate, którego mam przy sobie. -Pójdę po koce- chłopak zeskoczył z trampoliny zostawiając mnie na chwilę samą. Był grudzień więc na dworze nie było zbyt ciepło, jednak nie przeszkadzało mi to. Nim wyszliśmy na ogródek zdążyłam ubrać chłopaka dresowe spodnie i bluzę on również się przebrał tłumacząc się, że będzie mu nie wygodnie. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zabrałam się za liczenie gwiazd, było ich znacznie więcej niż jakieś półgodziny temu, dlatego po dwudziestu stwierdziłam, że nie ma sensu bo i tak się nie doliczę wszystkich. -Chciałbym jutrzejszy dzień spędzić też tylko z Tobą, ale Lex z chłopakami już się wprosili na mini imprezę- mówiąc "mini" chłopak uniósł rękę pokazując palcami co ma na myśli. Było to na prawdę "mini" bo między jego palcem wskazującym a kciukiem była odległość zaledwie dwóch centymetrów, czyli nie takie mini jak impreza u mnie. -Chcą spędzić czas tylko w szóstkę, bez alkoholu i innych użytków- Nathan wywrócił oczami chyba sam nie wierząc, że to może się udać, chociaż muszę przyznać, że byłoby na prawdę miło.
-Damy radę- uśmiechnęłam się wtulając się w jego tors i nakrywając się kocem po samą szyję.
-Abbie, Abbie- poczułam lekkie szturchanie w ramię. Przeciągnęłam się uchylając delikatnie oczy, nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam, ale na dworze było już na prawdę zimno a nade mną zobaczyłam jedynie Nathan'a trzymającego w ręku swoją poduszkę. -Chodź położymy się w domu, robi się zimno- wyciągnął dłoń w moim kierunku, którą od razu chwyciłam a drugą ręką zarzuciłam na siebie koc podobnie jak mój towarzysz. Weszliśmy do środka i udaliśmy się na górę, cały czas trzymałam chłopaka za rękę co chwile obijając się albo o ścianę albo o jakiś mebel, który stał mi na drodze. Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju niemalże padłam na jego łóżko nakrywając się kołdrą i odwracając się w stronę ściany, chłopak po chwili zrobił dokładnie to samo gdyż poczułam jak obejmuje mnie w pasie i całuje w ramie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam !
OdpowiedzUsuńNie wiem już jak komentować to co piszesz, brakuje mi słów uznania.. Genialnie, po prostu genialnie :)
OdpowiedzUsuńkocham Cie za tego bloga :)
OdpowiedzUsuńświetnie :**
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Dziękuję bardzo, takie tam bazgroły :P
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko ten najnowszy rozdział i w sumie zaciekawił mnie, dlatego też z chęcią zajrzę do początku historii! :)