sobota, 15 września 2012

#32.



-Rozmawiałaś z Nathan’em? –w słuchawce usłyszałam głos Lex, która właśnie wyrwała mnie z cudownego snu, gdzie przynajmniej przez chwilę nie myślałam o moim chłopaku, o Luis’ie czy nawet o Toby’m, na którego wciąż jestem zła. Była niedziele dzień, którego nigdy nie lubiłam, zazwyczaj siedziałam w domu w piżamie i łaziłam z kąta w kąt próbując znaleźć sobie jakiekolwiek ciekawe zajęcie, przyznam szczerze, że rzadko kiedy mi to wychodziło.
-Cześć Lex, Ciebie też miło słyszeć- sypnęłam ironicznie odkrywając się gdyż nagle zrobiło mi się gorąco. W domu nie było słychać żadnych domowników, zupełna cisza co nawet mi odpowiadało. Lubiłam zostawać sama, móc sobie włączyć głośno muzykę, wziąć kąpiel z otwartymi drzwiami w łazience a później chodzić w samej bieliźnie. Jednak tym razem nie miałam ochoty na tego typu rzeczy, pragnęłam pozostać do wieczora w swoim łóżku i porządnie się wyspać.
-Oh, Cześć Abbie, co tam u Ciebie? –przyjaciółka chyba nie była zadowolona z mojej odpowiedzi, słyszałam tylko jak wzdycha głęboko a w tle można było podsłuchać dwóch osób, nie jestem pewna ale chyba słyszałam Toby’ego i Aaron’a.
-Wszystko w porządku, dziękuję, że pytasz, a co u Ciebie?- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, jednak za wszelką cenę próbowałam nie wybuchnąć śmiechem.
-U mnie również, a teraz odpowiedz na moje poprzednie pytanie- poprosiła, a raczej rozkazała dziewczyna i nim zdążyłam się porządnie zastanowić ona mnie uprzedziła zadając pytanie po raz drugi.
-Nie, nie rozmawiałam z nim, nie wiem kiedy to zrobię, tak, postaram się zrobić to jak najszybciej, bo mi zależy. –wypowiadałam wszystko na jednym tchu chcąc oszczędzić Lex zadawania kolejnych pytań. Ona jedynie parsknęła głośnym śmiechem prosto do słuchawki.
-Ok, trzymaj się- już chciałam się rozłączyć jednak przyjaciółka postanowiła coś dodać ściszając swój ton głos do minimum- myślę, że Ty i Toby również powinniście porozmawiać.
-Nie sądzę, nie mam mu nic do powiedzenia- wstałam z łózka słysząc, że ktoś wchodzi do domu. Wślizgnęłam stopy w puchowe kapcie tłumacząc dziewczynie, że muszę kończyć i nim zdążyła odpowiedzieć rozłączyłam się odkładając telefon na szafkę nocną. Zeszłam na dół słysząc w kuchni roześmianych rodziców i kiedy do niej weszłam oboje przenieśli wzrok na mnie, uśmiechnęłam się do nich jednak chyba zbyt mało wiarygodnie gdyż mama do mnie podeszła gładząc mnie po włosach.
-Kiepsko wyglądasz, dobrze się czujesz?
-Tak, mamo dopiero wyszłam z łóżka, jak mam wyglądać? –uśmiechnęłam się wymijając rodzicielkę i podchodząc do lodówki, która niemalże świeciła pustkami. Ach tak, rodzice wczoraj byli od samego rana u znajomych więc zapomnieli zrobić zakupów. –Wiem kochanie, ale nie pierwszy raz Cię widzę tuż po wstaniu i dziś wyjątkowo źle wyglądasz- mama uśmiechnęła się zaraz później skupiając się na zupełnie czymś innym. Zupełnie jak ojciec, który ledwo wszedł do domu a już siedział w papierach. Westchnęłam pod nosem widząc obraz „kochającej” się rodzinki. Koło piętnastej nie mogłam już wytrzymać z nudów, próbowałam wszystkiego, począwszy od czytania książki, z czego nic nie wszyło gdyż nie potrafiłam skoncentrować się na słowach, które czytam. Sprzątanie w pokoju zajęło mi kilka minut gdyż w każdej z półek miałam idealny porządek, nie było nawet czego poprawić. Nawet próbowałam zasnąć jednak nie umiałam znaleźć sobie miejsca na łóżku i po dziesięciu minutach wiercenia zrezygnowałam z tego wstając i ubierając się w najcieplejsze ciuchy. Wyszłam z domu kierując się w kierunku, o którym nawet nie myślałam, szłam byleby iść, byleby w końcu ta okropnie nudna niedziela minęła. Po pół godzinie zupełnie nieświadoma stanęłam przed szeregiem identycznych domków, w jednym z nich mieszkał Nate. Westchnęłam głęboko wyciągając telefon z kieszeni i wybierając jego numer. Po kilku sygnałach usłyszałam głos chłopaka, nie taki wesoły jak zawsze, wręcz przeciwnie.
-Cześć, możemy się spotkać? –zapytałam, nie będąc pewna czy dobrze robią decydując się na tę rozmowę właśnie teraz.
-Teraz?- odparł chłopak, jakbym co najmniej niewyraźnie mówiła. Pokiwałam głową zaciskając mocno usta i po chwili zdałam sobie sprawę, że powinnam mu odpowiedzieć.
-Tak, teraz- spojrzałam w jego zasłonięte roletą okno.
-Obecnie jestem nieco zajęty, jestem poza Londynem- pokiwałam głową ze zrozumieniem nagle widząc, że roleta unosi się do góry. Schowałam się zza drzewem i ujrzałam w oknie postać Nathan’a.
-Rozumiem.- odparłam rozłączając się. Okłamał mnie, nie wiem jaki ma powód, żeby to robić, ale chciałabym się tego dowiedzieć. Pragnę znowu z nim się śmiać, przytulać się do niego, móc całować jego usta czy nawet pozwolić mu na to by brutalnie mnie łaskotał. Schowałam telefon do kieszeni i nim zdążyłam się zastanowić stanęłam przed drzwiami do domu Nate’a i delikatnie w nie zapukałam a zaraz później użyłam dzwonka czekając, aż u progu zobaczę upragnioną osobę. Po dosłownie kilku sekundach brązowe drzwi otworzyły się a w nich stanął naprawdę zdziwiony chłopak. Wyglądał paskudnie, jego włosy były w kompletnym nieładzie, na stopach miał jedną skarpetkę białą a drugą niebieską. Bluzkę miał wygniecioną, w dresowych spodniach miał jedną nogawkę podciągniętą a drugą nie. Wyglądał jak co najmniej jak żul spod mostu, jednak teraz mnie nie obchodził ten fakt, bardziej ciekawiło mnie dlatego mnie okłamał.
-Abbie- wyszeptał moje imię nieco zdezorientowany moją obecnością- Co Ty tu robisz?
-Chciałam porozmawiać, ale widzę, że jesteś poza Londynem- uśmiechnęłam się ironicznie krzyżując z zimna ręce na piersiach. Teraz chyba oboje byliśmy na siebie źli, jednak nie chciałam rezygnować, wciąż byłam gotowa z nim porozmawiać.
-Właściwie to…- zaczął chłopak drapiąc się po głowie a zaraz później zmieniając wyraz twarzy a zupełnie bardziej obojętny, bardziej zły. –O czym chciałaś porozmawiać?
-O wszystkim- odpowiedziałam, jednak po minie chłopaka można było wywnioskować, że nie bardzo wie, co mam na myśli mówiąc „wszystko”. –O nas, o Luis’ie, o wczorajszym dniu.- dodałam wślizgując zmarznięte dłonie do kieszeni.
-Wejdź. –chyba się nade mną zlitować. Uchylił szerzej drzwi i nawet nie czekając aż wejdę ruszył w kierunku salonu. Weszłam do środka ściągając buty i zamykając za sobą drzwi udałam się za chłopakiem. Gdy weszłam do salonu Nate siedział na sofie zupełnie nie wzruszony moją obecnością. W pokoju wszystko leżało tak jak wczoraj, wszystkie koce, poduszki, łóżko niepościelone, a nawet wazon, który Nathan zbił. Ominęłam szło i już zwiędnięte kwiaty po czym usiadłam na fotelu naprzeciwko, próbując nie zwracać uwagi na otaczający mnie dookoła bałagan.
-Wiem, że jesteś zły, masz prawo, ale postaraj się nas zrozumieć, postaw się w naszej sytuacji. Może miałeś rację, może powinniśmy Ci powiedzieć, ale zrozum, nie chcieliśmy niczego zmieniać, ja nie chciałam. Nie chciałam żeby coś się zepsuło, żebyś Ty i Luis przestali się przyjaźnić, żebyś był zazdrosny za każdym razem kiedy zamienię z nim słowo. –zrobiłam krótką przerwę na wzięcie głębokiego oddechu by kontynuować, jednak niespodziewanie odezwał się chłopak.
-A uważasz, że nie mówienie mi prawdy były w porządku? Chcieliście to ukrywać do końca życia? –zmierzył mnie wzrokiem , zupełnie obojętnym wzrokiem, jakbym nic dla niego nie znaczyła.
-Nie, nie słuchasz mnie. Baliśmy się tego i przyznałam Ci rację, powinniśmy Ci powiedzieć, ale żadne z nas nie wiedziało jak to zrobić. A co do ukrywania- przerwałam po raz kolejny jednak nie chcąc by chłopak mi znowu przerwał szybko powróciłam do kontunuowania. –Liczyłam na to, że Luis się odkocha, pozna kogoś i zapomni o mnie, on też nie chciał pokazywać nikomu, że coś do mnie czuje, sam widzisz, nie zauważyłeś tego. Nic się nie zmieniło, nie przestałam Cię inaczej traktować, on też tego nie zrobił.
-Masz rację, ale to wciąż nie zmienia tego, że mój najlepszy przyjaciel zakochał się w mojej dziewczynie. –jego głos był już zupełnie inny, było w nim mniej złości a więcej smutku, już sama nie wiedziałam co jest lepsze. Westchnęłam pod nosem spuszczając wzrok a zaraz później przenosząc go na Nate’a.
-Tak, ale ta dziewczyna nie jest w nim zakochana, ona kocha kogoś innego. –czułam jak do oczy napływając mi łzy, nie chciałam robić jakiegoś przedstawienia, nie chciałam żeby się nade mną litował, jednak to właśnie teraz, po raz pierwszy wyznałam Nathan’owi, że go kocham. Ujrzałam, że mój towarzysz unosi się z miejsca i podchodzi do mnie kucając przede mną. Poczułam dotyk jego dłoni na moich, jego ciepły męski uścisk, którego tak mi brakowało.
-Po prostu nie rób już tego nigdy więcej, nie ukrywaj niczego przede mną, proszę. –nie mogąc wytrzymać pozwoliłam sobie na wypuszczenie kilku łez, które zamazywały mi od kilku minut obraz. Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam się mocno do chłopaka, uwielbiałam to robić, czuć jego bliskość, jego szerokie ramiona obejmujące moje, jego dłonie gładzące moje plecy, nie chciałam go puszczać z uścisku, jednak po chwili od się lekko odchylił spoglądając mi w oczy.
-Kocham Cię mała- szepnął całując moje suche usta. 

9 komentarzy:

  1. dzięki ;)
    jak tylko będę miała chwilę czasu to nadrabiam Twoje opko! :D
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jest ! wszystko się ułożyło !
    jednak ciekawi mnie co z jej byłym , tym z Polski :C
    od pamiętnej imprezy , ani słowa....
    nie powinno tak być :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, on jest taki kochany!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogodzili się <3 Szkoda tylko jest jest mi Luis'a ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Po pierwsze dzięki, że wpadłaś do mnie.
    Właśnie skończyłam czytać ten rozdział (mam nadzieję, że nie będziesz zła, jeśli resztę nadrobię innym razem, w wolnej chwili :). W każdym razie mogę stwierdzić, iż podoba mi się styl pisania i ogólnie forma jaką przybiera to opowiadanie.
    Będę z pewnością zaglądać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń