-Rozmawiałaś z
Nathan’em? –w słuchawce usłyszałam głos Lex, która właśnie wyrwała mnie z
cudownego snu, gdzie przynajmniej przez chwilę nie myślałam o moim chłopaku, o
Luis’ie czy nawet o Toby’m, na którego wciąż jestem zła. Była niedziele dzień,
którego nigdy nie lubiłam, zazwyczaj siedziałam w domu w piżamie i łaziłam z
kąta w kąt próbując znaleźć sobie jakiekolwiek ciekawe zajęcie, przyznam
szczerze, że rzadko kiedy mi to wychodziło.
-Cześć Lex, Ciebie
też miło słyszeć- sypnęłam ironicznie odkrywając się gdyż nagle zrobiło mi się
gorąco. W domu nie było słychać żadnych domowników, zupełna cisza co nawet mi
odpowiadało. Lubiłam zostawać sama, móc sobie włączyć głośno muzykę, wziąć
kąpiel z otwartymi drzwiami w łazience a później chodzić w samej bieliźnie.
Jednak tym razem nie miałam ochoty na tego typu rzeczy, pragnęłam pozostać do
wieczora w swoim łóżku i porządnie się wyspać.
-Oh, Cześć Abbie, co
tam u Ciebie? –przyjaciółka chyba nie była zadowolona z mojej odpowiedzi,
słyszałam tylko jak wzdycha głęboko a w tle można było podsłuchać dwóch osób,
nie jestem pewna ale chyba słyszałam Toby’ego i Aaron’a.
-Wszystko w porządku,
dziękuję, że pytasz, a co u Ciebie?- na mojej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech, jednak za wszelką cenę próbowałam nie wybuchnąć śmiechem.
-U mnie również, a
teraz odpowiedz na moje poprzednie pytanie- poprosiła, a raczej rozkazała
dziewczyna i nim zdążyłam się porządnie zastanowić ona mnie uprzedziła zadając
pytanie po raz drugi.
-Nie, nie rozmawiałam
z nim, nie wiem kiedy to zrobię, tak, postaram się zrobić to jak najszybciej,
bo mi zależy. –wypowiadałam wszystko na jednym tchu chcąc oszczędzić Lex
zadawania kolejnych pytań. Ona jedynie parsknęła głośnym śmiechem prosto do
słuchawki.
-Ok, trzymaj się- już
chciałam się rozłączyć jednak przyjaciółka postanowiła coś dodać ściszając swój
ton głos do minimum- myślę, że Ty i Toby również powinniście porozmawiać.
-Nie sądzę, nie mam
mu nic do powiedzenia- wstałam z łózka słysząc, że ktoś wchodzi do domu.
Wślizgnęłam stopy w puchowe kapcie tłumacząc dziewczynie, że muszę kończyć i
nim zdążyła odpowiedzieć rozłączyłam się odkładając telefon na szafkę nocną.
Zeszłam na dół słysząc w kuchni roześmianych rodziców i kiedy do niej weszłam
oboje przenieśli wzrok na mnie, uśmiechnęłam się do nich jednak chyba zbyt mało
wiarygodnie gdyż mama do mnie podeszła gładząc mnie po włosach.
-Kiepsko wyglądasz,
dobrze się czujesz?
-Tak, mamo dopiero
wyszłam z łóżka, jak mam wyglądać? –uśmiechnęłam się wymijając rodzicielkę i
podchodząc do lodówki, która niemalże świeciła pustkami. Ach tak, rodzice
wczoraj byli od samego rana u znajomych więc zapomnieli zrobić zakupów. –Wiem
kochanie, ale nie pierwszy raz Cię widzę tuż po wstaniu i dziś wyjątkowo źle
wyglądasz- mama uśmiechnęła się zaraz później skupiając się na zupełnie czymś
innym. Zupełnie jak ojciec, który ledwo wszedł do domu a już siedział w
papierach. Westchnęłam pod nosem widząc obraz „kochającej” się rodzinki. Koło
piętnastej nie mogłam już wytrzymać z nudów, próbowałam wszystkiego, począwszy
od czytania książki, z czego nic nie wszyło gdyż nie potrafiłam skoncentrować
się na słowach, które czytam. Sprzątanie w pokoju zajęło mi kilka minut gdyż w
każdej z półek miałam idealny porządek, nie było nawet czego poprawić. Nawet
próbowałam zasnąć jednak nie umiałam znaleźć sobie miejsca na łóżku i po
dziesięciu minutach wiercenia zrezygnowałam z tego wstając i ubierając się w
najcieplejsze ciuchy. Wyszłam z domu kierując się w kierunku, o którym nawet
nie myślałam, szłam byleby iść, byleby w końcu ta okropnie nudna niedziela
minęła. Po pół godzinie zupełnie nieświadoma stanęłam przed szeregiem
identycznych domków, w jednym z nich mieszkał Nate. Westchnęłam głęboko
wyciągając telefon z kieszeni i wybierając jego numer. Po kilku sygnałach
usłyszałam głos chłopaka, nie taki wesoły jak zawsze, wręcz przeciwnie.
-Cześć, możemy się
spotkać? –zapytałam, nie będąc pewna czy dobrze robią decydując się na tę
rozmowę właśnie teraz.
-Teraz?- odparł
chłopak, jakbym co najmniej niewyraźnie mówiła. Pokiwałam głową zaciskając
mocno usta i po chwili zdałam sobie sprawę, że powinnam mu odpowiedzieć.
-Tak, teraz-
spojrzałam w jego zasłonięte roletą okno.
-Obecnie jestem nieco
zajęty, jestem poza Londynem- pokiwałam głową ze zrozumieniem nagle widząc, że
roleta unosi się do góry. Schowałam się zza drzewem i ujrzałam w oknie postać
Nathan’a.
-Rozumiem.- odparłam
rozłączając się. Okłamał mnie, nie wiem jaki ma powód, żeby to robić, ale
chciałabym się tego dowiedzieć. Pragnę znowu z nim się śmiać, przytulać się do
niego, móc całować jego usta czy nawet pozwolić mu na to by brutalnie mnie
łaskotał. Schowałam telefon do kieszeni i nim zdążyłam się zastanowić stanęłam
przed drzwiami do domu Nate’a i delikatnie w nie zapukałam a zaraz później
użyłam dzwonka czekając, aż u progu zobaczę upragnioną osobę. Po dosłownie
kilku sekundach brązowe drzwi otworzyły się a w nich stanął naprawdę zdziwiony
chłopak. Wyglądał paskudnie, jego włosy były w kompletnym nieładzie, na stopach
miał jedną skarpetkę białą a drugą niebieską. Bluzkę miał wygniecioną, w
dresowych spodniach miał jedną nogawkę podciągniętą a drugą nie. Wyglądał jak
co najmniej jak żul spod mostu, jednak teraz mnie nie obchodził ten fakt,
bardziej ciekawiło mnie dlatego mnie okłamał.
-Abbie- wyszeptał
moje imię nieco zdezorientowany moją obecnością- Co Ty tu robisz?
-Chciałam
porozmawiać, ale widzę, że jesteś poza Londynem- uśmiechnęłam się ironicznie
krzyżując z zimna ręce na piersiach. Teraz chyba oboje byliśmy na siebie źli,
jednak nie chciałam rezygnować, wciąż byłam gotowa z nim porozmawiać.
-Właściwie to…-
zaczął chłopak drapiąc się po głowie a zaraz później zmieniając wyraz twarzy a
zupełnie bardziej obojętny, bardziej zły. –O czym chciałaś porozmawiać?
-O wszystkim-
odpowiedziałam, jednak po minie chłopaka można było wywnioskować, że nie bardzo
wie, co mam na myśli mówiąc „wszystko”. –O nas, o Luis’ie, o wczorajszym dniu.-
dodałam wślizgując zmarznięte dłonie do kieszeni.
-Wejdź. –chyba się
nade mną zlitować. Uchylił szerzej drzwi i nawet nie czekając aż wejdę ruszył w
kierunku salonu. Weszłam do środka ściągając buty i zamykając za sobą drzwi
udałam się za chłopakiem. Gdy weszłam do salonu Nate siedział na sofie zupełnie
nie wzruszony moją obecnością. W pokoju wszystko leżało tak jak wczoraj,
wszystkie koce, poduszki, łóżko niepościelone, a nawet wazon, który Nathan
zbił. Ominęłam szło i już zwiędnięte kwiaty po czym usiadłam na fotelu
naprzeciwko, próbując nie zwracać uwagi na otaczający mnie dookoła bałagan.
-Wiem, że jesteś zły,
masz prawo, ale postaraj się nas zrozumieć, postaw się w naszej sytuacji. Może
miałeś rację, może powinniśmy Ci powiedzieć, ale zrozum, nie chcieliśmy niczego
zmieniać, ja nie chciałam. Nie chciałam żeby coś się zepsuło, żebyś Ty i Luis
przestali się przyjaźnić, żebyś był zazdrosny za każdym razem kiedy zamienię z
nim słowo. –zrobiłam krótką przerwę na wzięcie głębokiego oddechu by
kontynuować, jednak niespodziewanie odezwał się chłopak.
-A uważasz, że nie
mówienie mi prawdy były w porządku? Chcieliście to ukrywać do końca życia?
–zmierzył mnie wzrokiem , zupełnie obojętnym wzrokiem, jakbym nic dla niego nie
znaczyła.
-Nie, nie słuchasz
mnie. Baliśmy się tego i przyznałam Ci rację, powinniśmy Ci powiedzieć, ale
żadne z nas nie wiedziało jak to zrobić. A co do ukrywania- przerwałam po raz
kolejny jednak nie chcąc by chłopak mi znowu przerwał szybko powróciłam do
kontunuowania. –Liczyłam na to, że Luis się odkocha, pozna kogoś i zapomni o
mnie, on też nie chciał pokazywać nikomu, że coś do mnie czuje, sam widzisz,
nie zauważyłeś tego. Nic się nie zmieniło, nie przestałam Cię inaczej
traktować, on też tego nie zrobił.
-Masz rację, ale to
wciąż nie zmienia tego, że mój najlepszy przyjaciel zakochał się w mojej
dziewczynie. –jego głos był już zupełnie inny, było w nim mniej złości a więcej
smutku, już sama nie wiedziałam co jest lepsze. Westchnęłam pod nosem
spuszczając wzrok a zaraz później przenosząc go na Nate’a.
-Tak, ale ta
dziewczyna nie jest w nim zakochana, ona kocha kogoś innego. –czułam jak do
oczy napływając mi łzy, nie chciałam robić jakiegoś przedstawienia, nie
chciałam żeby się nade mną litował, jednak to właśnie teraz, po raz pierwszy
wyznałam Nathan’owi, że go kocham. Ujrzałam, że mój towarzysz unosi się z miejsca
i podchodzi do mnie kucając przede mną. Poczułam dotyk jego dłoni na moich,
jego ciepły męski uścisk, którego tak mi brakowało.
-Po prostu nie rób
już tego nigdy więcej, nie ukrywaj niczego przede mną, proszę. –nie mogąc
wytrzymać pozwoliłam sobie na wypuszczenie kilku łez, które zamazywały mi od
kilku minut obraz. Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam się mocno do chłopaka,
uwielbiałam to robić, czuć jego bliskość, jego szerokie ramiona obejmujące
moje, jego dłonie gładzące moje plecy, nie chciałam go puszczać z uścisku,
jednak po chwili od się lekko odchylił spoglądając mi w oczy.
-Kocham Cię mała-
szepnął całując moje suche usta.
dzięki ;)
OdpowiedzUsuńjak tylko będę miała chwilę czasu to nadrabiam Twoje opko! :D
pozdrawiam ;)
jest ! wszystko się ułożyło !
OdpowiedzUsuńjednak ciekawi mnie co z jej byłym , tym z Polski :C
od pamiętnej imprezy , ani słowa....
nie powinno tak być :C
Świeetne !
OdpowiedzUsuńBoże, on jest taki kochany!
OdpowiedzUsuń<3
świetnie :**
OdpowiedzUsuńSłodko <3
OdpowiedzUsuńChcę takiego Nathana!
OdpowiedzUsuńPogodzili się <3 Szkoda tylko jest jest mi Luis'a ;d
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dzięki, że wpadłaś do mnie.
Właśnie skończyłam czytać ten rozdział (mam nadzieję, że nie będziesz zła, jeśli resztę nadrobię innym razem, w wolnej chwili :). W każdym razie mogę stwierdzić, iż podoba mi się styl pisania i ogólnie forma jaką przybiera to opowiadanie.
Będę z pewnością zaglądać.
Pozdrawiam