sobota, 22 września 2012

#38.



 „Jak Ci się podoba nowy wygląd szafki? J „ Przeczytałam na głos przenosząc wzork na Nathan’a.
-Kto to zrobił? –zapytałam zdając sobie sprawy, że brunet nie jest w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie. Przyglądnęłam się drzwiom szafki próbując to zmazać jednak pocieranie palcem w tym przypadku nie wystarczyło.
-Nie mam pojęcia, ale nie martw się, zaraz to zmyjemy- objął mnie chłopak całując w głowę a zaraz później tłumacząc, że pójdzie do portiera po jakieś środki do czyszczenia. Zostałam sama stojąc i wpatrując się w niewielką kartkę znajdującą się w moich dłoniach. Kto mógł mi to zrobić? Kto tak bardzo mnie nienawidził? Po chwili obok mnie pojawił się Nate ze ścierką i jakimś preparatem w rękach, którym psiknął na szafkę i zaczął wycierać. Marker schodził strasznie ciężko jednak chłopak się z tym uporał za co byłam mu naprawdę wdzięczna gdyż ja bym nie miała do tego tyle cierpliwości.
-I po sprawie- uśmiechnął się do mnie i oboje ruszyliśmy by oddać portierowi jego należność po czym udaliśmy się na metro. Przez całą drogę myślałam kto mógł być taki bezczelny, niby to tylko szafka, jednak fakt, że ktoś mnie nienawidził nie dawał mi spokoju. Pociąg zjawił się szybko, oboje wsiedliśmy do niego zajmując wolne miejsca.
-Chłopacy pytali mnie czy składamy się z nimi na prezent dla Lex, co o tym myślisz? –zapytał Nate, kiedy właśnie skoncentrowana byłam na obserwowaniu chłopaka i dziewczyny na moje oko siedemnaście lat, a na jej kolanach siedzącego małego chłopca, który za wszelką cenę chciał przeszkodzić w rozmowie pary. Skakał, płakał, wiercił się a żadne z nich nie zwracało na niego uwagi będąc skupionym tylko i wyłącznie na sobie.
-Ty się z nimi składaj, ja wymyślę coś sama- odwróciłam się do mojego towarzysza widząc, że za nim siedzi Jason przełknęłam ślinę nie chcąc by mnie zobaczył. Skuliłam się tak by jak najmniej rzucać się w oczy.
-Co jest? –zapytał chłopak odwracając się i rozglądając się na boki. Na moje szczęście nie kojarzył on Jason’a, gdyż biologię miał z innym nauczycielem.
-Nic, nic, wszystko w porządku- uśmiechnęłam się czując jak serce zaczyna mi mocniej bić. Obliczyłam szybko w głowie ile jeszcze stacji. Cholera siedem. Nagle zobaczyłam, że Jason unosi się z miejsca i widząc mnie jego reakcja jest podobna do mojej-zaskoczenie, jednak zaraz później uśmiechnął się jednak nie na długo gdyż właśnie w tej chwili Nate nachylił się by skraść mi pocałunek. Uśmiech z twarzy mężczyzny zniknął momentalnie, a zaraz później wyszedł z pociągu. Przez okno dostrzegłam jedynie jego oddalającą się sylwetkę. Czułam się dziwnie, może właśnie dlatego, że nie odpisałam mu na sms’a, może dlatego, że nie pożegnał się wyjeżdżając- co nawet nie wiem czy było prawdą, a może dlatego, że w końcu był moim nauczycielem, jednego byłam pewna- nie mogę zaprzątać nim sobie teraz głowy, Londyn jest wielki za pewne nie wpadnę już więcej na niego. Próbowałam skupić swoje myśli na czymś innym, chciałam słuchać Nathan’a, który z entuzjazmem opowiadał o swoich osiągnięciach w kosza, jednak za nic w świecie nie potrafiłam wsłuchać się w jego słowa, które jakby jedynie odbijały się o moje uszy i wylatywała rozsypując się w powietrzu. A jeśli to Jason pomalował moją szafkę? Jeśli mści się na mnie za to, że go prowokowałam- mimo tego, że wcale nie chciałam tego robić. Nie, to na pewno nie on, jest zbyt dojrzały by robić tak dziecinne rzeczy.
-Abbie, wysiadamy- chłopak pociągnął mnie za rękę przez co omal nie upuściłam torebki z rąk. Wyszliśmy z podziemi i pokierowaliśmy się w stronę mojej dzielnicy.
-Nathan kochasz mnie? –zatrzymałam się a wraz ze mną chłopak, który odwrócił się obdarowując mnie zaskoczonym spojrzeniem.
-Oczywiście, dlaczego pytasz?- uśmiechnęłam się szeroko, poprawiając torebkę na ramieniu po czym podeszłam chłopaka od tyłu i wskoczyłam mu na plecy obejmując jego szyję.
-To zanieść mnie na baranach- ucałowałam chłopaka w głowę czując jak łapie mnie za nogi.
-Może kiedyś Ty byś mnie ponosiła, co? –chłopak odchylił głowę do tyłu spoglądając na mnie.
-Dobra, puść mnie- rozluźniłam swój uścisk zaraz później czując grunt pod nogami. Odwróciłam się tyłem do chłopaka nachylając się lekko. –Wskakuj.
-Jesteś pewna? –spytał brunet i nim zdążyłam odpowiedzieć oboje wylądowaliśmy na ziemi śmiejąc się. –Uważam, że to był kiepski pomysł- skomentował chłopak wstając ze śniegu i podając mi dłoń, którą bez zastanowienia chwyciłam.
-Serio? –zapytałam ironicznie otrzepując się ze śniegu. –Może jakbyś trochę schudł to coś by z tego wyszło- zaśmiałam się poprawiając czapkę.

Do domu doszliśmy w jakieś półgodziny, gdyż robiliśmy mnóstwo rzeczy, które nie zawsze kończyły się dobrze. Weźmy na przykład zjeżdżanie ze zjeżdżalni dla dzieci góra do siedmiu lat. Nathan zdecydował się z niej zjechać, ledwo usiadł i już nie mógł się ruszyć, zaklinował się i jeszcze dopadł go atak śmiechu przez co ciężej było mu się wydostać. Huśtaliśmy się na jednej huśtawce, ja siedząc chłopakowi na kolanach przez co było jeszcze więcej frajdy, jednak szybko się skończyło gdyż oboje wylądowaliśmy na ziemi. Przy Nathan’ie czuję się czasami jak dziecko, robimy rzeczy, na które nawet w tym wieku bym nie wpadła, zachowujemy się jakby na świecie nie było nikogo innego poza nami i chyba właśnie to sprawia, że kocham jego towarzystwo, że w każdej chwili mogę wziąć telefon i zadzwonić do niego.  Kiedy poproszę o spotkanie on za piętnaście minut jest niedaleko mojego domu i już po chwili mogę czuć jego bliskość, jego szerokie ramiona obejmujące moje kruche ciało. Jego zapach działa na mnie uspakajająco, mogłabym dniami i nocami wdychać woń jego perfum, którą tak uwielbiam. A kiedy rozstaję się z nim już myślę o następnym dniu, o tym jak bardzo znowu chciałabym go zobaczyć, powiedzieć mu co czuję, jak wiele dla mnie znaczy i jak straszne jest to kiedy rozstajemy się nawet na kilka godzin.  To chyba właśnie nazywa się miłość, zrobiłabym dla niego wszystko nawet jeśli niosłoby to złe konsekwencje. Dlatego zdecydowałam się powiedzieć rodzicom o nim i o reszcie moich przyjaciół.

-Możemy porozmawiać?- weszłam do sypialni rodziców. Było koło północy, a ja od godziny leżałam na swoim łóżku zastanawiając się jak zacząć rozmowę. Nie wymyśliłam nic sensownego, dlatego postanowiłam iść i spontanicznie wypowiadać słowa, które przyjdą mi na myśl.
-Oczywiście- odparła mama odkładając książkę na szafkę nocną a ojciec przyciszył telewizor by móc mnie lepiej słyszeć.
-O co chodzi? –zapytał po chwili tato kurcząc nogi tak by było na łóżku miejsce i dla mnie. Usiadłam na rogu biorąc głęboki oddech i czując, że w mojej głowie jest kompletna pustka.
-Jest pewna sprawa- zaczęłam czując, że ręce mi się pocą a głos zaczyna się łamać, już chciałam kontynuować jednak przerwał mi Frank.
-Za pewne chodzi o tego chłopaka, z którym się spotykasz- rzekł ojciec zbijając mnie tymi słowami z tropu. Skąd on wiedział, że spotykam się z Nathan’em? To raczej niemożliwe, żeby mnie widzieli z nim, zawsze wybierałam miejsca takie, które przez moich rodziców raczej często nie są odwiedzane.
-Skąd wiecie? –spytałam przenosząc wzrok to raz na mamę to raz na tatę.
-Oh Abbie, nie jesteśmy ani głupi ani ślepi- odpowiedział, a po chwili ujrzałam na jego twarzy delikatny uśmiech. –Wiemy już o tym od dawna, od tej nieszczęsnej imprezy, która urządziłaś w naszym domu. Widziałem jak pewien brunet wymyka się po kryjomu z naszego domu. Jestem wręcz pewien, że kilka razy był u nas gdyż często w salonie zostawiałaś dwie szklanki, co oznaczało, że miałaś gościa. –wytłumaczył ojciec przerywając na chwilę i kiedy już otwierałam usta by coś z siebie wydusić on zaczął kontynuować- Kilka razy widziałem Was pod drzewem naprzeciwko domu, poza tym od niedawna promieniejesz, uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, nie chcieliśmy Ci tego mówić dopóki Ty nie zdecydujesz się nas powiadomić o zaistniałej sytuacji.  –słowa ojca naprawdę mnie zaskoczyły, słuchałam go nie mogąc uwierzyć, że jego ton jest taki łagodny. Nie krzyczy, nie denerwuje się, tylko rozmawia ze mną jak ojciec z jego ukochaną córeczką, a mama siedzi z uśmiechem na twarzy potakując głową.
-Czyli nie jesteście źli? –spojrzałam na rodziców, którzy wymienili się szybkimi spojrzeniami.
-Nie skarbie, masz prawo umawiania się z kim chcesz, wierzymy, że jest to godny Ciebie chłopak i że Cię nie skrzywdzi- wyjaśniła rodzicielka uśmiechając się promiennie.
-A jeśli Cię skrzywdzi to- ojciec nie dokończył gdyż w słowo weszła mu mama.
-Frank- kobieta złapała mężczyznę za rękę uśmiechając się porozumiewawczo.
-Mogłabyś go zaprosić do nas na obiad, na przykład jutro?- zaproponowała Karolina a ja rzuciłam się pomiędzy nich przytulając się mocno do obojga z rodziców.
-Jesteście cudowni, kocham Was! –krzyknęłam zaraz później zrywając się z łóżka i obiecując, że jutro zaproszę chłopaka na wspólny obiad. Ruszyłam ku drzwiom i kiedy położyłam rękę na klamce usłyszałam głos ojca:
-A co do sexu- zaczął Frank i po raz kolejny przerwała mu mama.
-Frank- powiedziała bardziej stanowczo lustrując go piorunującym wzrokiem.
-Co? Chcę żeby moja córka miała jakieś pojęcie na temat antykoncepcji- wytłumaczył się ojciec, a ja już chciałam odpowiadać jednak rodzicielka uprzedziła mnie pozwalając mi wyjść z pokoju. Uśmiechnęłam się do nich i opuściłam pomieszczenie czując ulgę na sercu, od razu chwyciłam za telefon i napisałam bratu sms’a opisując szczegółowo całą sytuację sprzed kilku minut.

Weszłam do szkoły, a raczej wbiegłam cała zdyszana kierując się do tablicy gdzie wisiał plan lekcji. Klasa sto pięć, super, jeszcze czekając mnie długie schody. Kiedy w końcu wpadłam do klasy wszystkie wzroki skierowane zostały w moim kierunku. Przeprosiłam za spóźnienie, a w klasie słychać było jedynie szepty. Usiadłam obok Luis’a, którego mina nie należała do tych najlepszych. Rozglądnęłam się po klasie widząc, że wszyscy wciąż się patrzą, chłopacy głupio pogwizdują a dziewczyny szepczą sobie na ucho śmiejąc się pod nosami. Spojrzałam na przyjaciela chcąc by wytłumaczył mi o co chodzi, jestem brudna? Czy może tragicznie dziś wyglądam?
-Luis o co chodzi? –szepnęłam do chłopaka nie chcąc przeszkadzać nauczycielce w lekcji.
-Tylko się nie przejmuj to na pewno da się jakoś wytłumaczyć- szepnął chłopak a ja nie czekając dłużej wyrwałam mu telefon z ręki i zaniemówiłam. Szczęka opadła mi z zaskoczenia, telefon aż wypadł mi z ręki a śmiechy i szepty nagle zaczęły być coraz głośniejsze. Czułam jakby świat wirował dookoła mnie, jakbym zaraz miała upaść i już nigdy więcej się nie podnieść. –To pewnie pomyłka- Luis położył dłoń na moim ramieniu chcąc mnie uspokoić, jednak to wcale nie pomogło.

9 komentarzy:

  1. uuu... co się stało? co Luis jej pokazał? aj zaciekawiłam się ;D rodzice jaka odważna rozmowa, chociaż ojcowie to raczej sobie nie wyobrażają aby ktoś tknął ich córeczki :D powinnaś napisać "seksu" a nie "sexu" :) używamy naszego kochanego polskiego języka, a nie angielskich mieszanek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa i jeszcze jedno, jest coś takiego jak "wzroki" któryś raz to u Ciebie widzę :) ale jest to rzeczownik niepoliczalny i raczej nie powinno się od niego tworzyć liczby mnogiej.. jest to oczywiście dopuszczalne, ale brzydko wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  3. aż się boje dowiedzieć co tam jest :C

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapewne jakieś zdjęcie, fotoszop czy może coś z tym nieszczęsnym nauczycielem biologii? ;> Jestem bardzo ciekawa !

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na rozdział czternasty http://nakrawedziprzyjazni.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. co było napisane na szafce?

    OdpowiedzUsuń
  7. i znów zagadka na sam koniec rozdziału ;) a właśnie! co było na szafce? ciekawe kto to wszystko robi... czyżby może Mary? hmmm
    i jestem za Carlą, 'wzroki' są dziwne ^_^ lepiej spojrzenia ;) brzmią bardziej naturalnie
    u mnie nowy wczoraj dodałam :P więc zapraszam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szafka była po prostu cała pomalowana markerem, nic na niej nie było napisane :)

      Usuń
  8. w odpowiedzi na koment to swego rodzaju odpowiedź masz w poprzednim rozdziale, Iza mówiła o tym że był w jej życiu ktoś kto ją wykorzystywał i okłamywał, wiem że to dosyć lakoniczna odpowiedź, ale w najbliższym czasie innej niestety nie planowałam :( może za kilka rozdziałów, czyli jak teraz coś napiszę :P bo na razie w zapasie rozdziałów które mam to nie ma odpowiedzi :P wybacz :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń