niedziela, 16 września 2012

#33.




Święta zbliżały się wielkimi krokami, na ulicach od miesięcy wszystko było przygotowane. Wchodząc na obojętnie jaką dzielnice czuć w powietrzu zapach świąt bożego narodzenia, dni, które uwielbiane chyba są przez większość ludzi. Spotkania z bliskimi, wspólnie spędzony czas, wolne od pracy czy szkoły i prezenty, na które najbardziej wyczekują dzieci. Pamiętam do dziś kiedy będąc małym dzieckiem wraz z bratem nie mogliśmy się doczekać ubierania choinki, zawsze robiliśmy to wspólnie jednak nigdy nie byliśmy zgodni co do tego jakie i gdzie powiesić bombki. Podczas przystrajania drzewka zawsze mieliśmy jeden ten sam problem, kto powiesi gwiazdkę na samej górze, oczywiście chciałam to zrobić Ja i chciał też to zrobić Tommy, a rodzice nie mogli wytrzymać od naszych krzyków i przepychanek, dlatego wymyślili, że będziemy to robić na zmianę. Pewnego dnia kiedy mój brat miał już dwanaście lat a ja niecałe dziesięć- to był rok kiedy to Tommy miał wkładać gwiazdkę na czubek choinki i kiedy ojciec go o tym powiadomił on bez żadnego entuzjazmu odpowiedział, że jest już za duży na ubieranie choinki i wcale nie chce tego robić w tym roku. W tym momencie poczułam ulgę i zadowolenie, jednak kiedy przyszedł czas na zawieszanie bombek zrobiło się jakoś dziwnie, zaczęło brakować mi kłótni z bratem, naszych przepychanek czy nawet tego, że zawsze przewieszał moje bombki, od tamtej pory ubieranie choinki nie sprawiało mi frajdy jak  sprzed kilku lat. Siedziałam właśnie wraz z Nathan’em przy jednym ze stolików na stołówce i zastanawiałam się nad tegorocznymi świętami a powinnam skupić się na odrobieniu pracy domowej z angielskiego. Jednak martwił mnie fakt, że tą przerwę świąteczną wraz z sylwestrem spędzę nie w gronie przyjaciół a w Polsce gdzie w prawdzie nie mam już niczego ani nikogo, chyba, że rodzina, jedynie z ich towarzystwa mogę naprawdę się cieszyć. Rozwiązując bezmyślnie zadanie usłyszałam głos dochodzący z prawej strony nie ruszając głową przeniosłam jedynie wzrok na postać stojącą przy stoliku.
-Siema- Toby przywitał się z Nate’em, a ja jedynie powróciłam do robienia zadania nie mając ochoty w tym momencie rozmawiać z chłopakiem. Nathan wspominał, że spotkali się kilka dni temu i doszli do porozumienia z czego w zasadzie cieszyłam się gdyż wraz  z nimi był Luis, z którym również miał okazję się pogodzić, tak więc jedynie między mną a Toby’m była napięta atmosfera. –Abbie możemy porozmawiać?- usłyszałam głos Toby’ego i nim zdążyłam zareagować Nate zerwał się z miejsca tłumacząc, że musi coś zrobić. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko wymówka bym została sama z chłopakiem i mogła sobie z nim wszystko wyjaśnić. Westchnęłam pod nosem widząc jak brunet siada obok mnie kładąc ręce na stół i zaczynając bawić się rękawami od bluzy.
-Wiem, że jesteś zła i zapewne masz ku temu powody, dlatego pragnę Cię z całego serca przerosić. Zachowałem się jak debil i zdaję sobie z tego sprawę, ale tęsknie za Tobą i chciałbym żebyś mi wybaczyła. Chcę znowu Cię rozśmieszać i jeździć z Tobą metrem celu –słowa Toby’ego naprawdę mnie zaskoczyły, nigdy nie słyszałam z jego ust takich słów. W życiu nie przypuszczałabym, że taki chłopak może potrafić się wypowiadać w taki sposób. Spojrzałam na niego i widząc, że jego prawy kącik ust unosi się do góry nie mogłam się powstrzymać i również uśmiechnęłam się przytulając się do jego ramienia.
-Wybaczam Ci-poczułam objęcie chłopaka a zaraz później przytulił głowę do mojej a drugą ręką grzebiąc w kieszeni wyciągnął kawałek kartki.
-To dobrze bo resztę przemowy zapomniałem- zaśmiał się zgniatając papierek i rzucając nim do kosza, który stał niedaleko nas-niestety nie trafił. Roześmiałam się szturchając go łokciem i odsuwając się do niego.
-A teraz spadaj, muszę odrobić zadanie a niewiele czasu mi zostało. –skinęłam głową na leżącą przede mną książkę, nie musiałam długo czekać Toby zerwał się z miejsca głaszcząc mnie po głowie i zanikając gdzieś za drzwiami prowadzącymi na szkolny korytarz.



-Naprawdę musisz tam jechać? Może zdołasz jakoś przekonać rodziców- leżący na moim łóżku Nate nie dawał mi spokoju od kilkunastu minut, kiedy to ja próbowałam skupić się na pakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy. Miałam jedną dużą walizkę, w której powinnam zmieścić niezbędne ubrania na dwa tygodnie, jak ja to mam zrobić? Nie wiem. Wyciągałam z garderoby co chwile jakieś ciuchy, o których już dawno zdążyłam zapomnieć.
-Jak niby miałabym to zrobić? Wiesz, że moi rodzice nie akceptują Twojego towarzystwa, za każdym razem gdy wychodzę muszę się tłumaczyć z kim i dokąd idę. Przez to nawet musiałam sobie wymyślić koleżankę Polly, więc uwierz, mi też się nie widzi wyjazd stąd, ty bardziej, że Polly zostanie sama jak palcem. –zaśmiałam się pod nosem upychając do walizki ostatnie potrzebne mi ciuchy. Nathan wybuchnął śmiechem wstając z łóżka i pomagając mi zapiąć zamek, który omal nie poszedł w szwach. Rodzice pojechali na zakupy-przypuszczam, że po prezenty- dlatego chłopak miał okazję przyjścia do mnie i mogliśmy spędzić niedzielne popołudnie w swoim towarzystwie, jednak oboje z nas załamywał fakt, że jutro zostaniemy rozdzieleni na dwa tygodnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wyjazd do Polski nie będzie taki cudowny jak można byłoby to sobie wyobrazić. Nie chciałabym żeby ktokolwiek z moich starych przyjaciół się o tym dowiedział, jednak to jest nieuniknione, gdyż zawsze w sylwestra nasze rodziny spotykają się w wielkiej Sali wykupionej przez ojca Kuby- kiedyś mojego najlepszego przyjaciela. Zazwyczaj kolacja zaczyna się jakoś koło dwudziestej, wtedy wszyscy są razem zajadają się pysznościami, wymieniają niezbędnymi informacjami a młodzież siedzi i nie może doczekać się dwudziestej trzeciej kiedy do będą mogli udać się do pomieszczenia oddalonego o pięćdziesiąt metrów i tam będą wspólnie świętować nowy rok. Do niedawna podobało mi się to i o tym sylwestrze mówiło się już we wrześniu, jednak tym razem nie jest mi to na rękę, naprawdę nie mam ochoty spędzać sylwestra z osobami, których w prawdzie już tak dobrze nie znam, tym bardziej, że jestem pewna, że będzie można spotkać tam Filipa, którego raczej wolałabym unikać.
-A co wy zamierzacie robić w sylwestra? –przeniosłam wzrok na chłopaka kiedy właśnie łaziłam po pokoju szukając ładowarki do telefonu. Nate wrócił na łóżko rozkładając się na całej jego długości i szerokości.
-Pewnie to co zawsze, pojedziemy sobie nad morze wynajmiemy jeden z domków na plaży będziemy kąpać się w morzu mimo minusowej temperatury a gdy wybije północ złożymy sobie najcudowniejsze życzenia pod słońcem a następnie wkręcimy się na jakąś domówkę bogatych dzieciaków- słuchałam zafascynowała słów chłopaka i w tym momencie miałam ochotę wyrzucić wszystko z walizki i zostać w Londynie. Właśnie taki sylwester byłby moim wymarzonym, z grupą ludzi, których uwielbiam w przepięknym miejscu.
-Naprawdę? –moje usta przybrały wygląd podkówki, a zaraz później oparłam się o ścianę w głowie knując plan by móc zostać w domu.
-Nie-zaśmiał się chłopak przecząco kręcąc głową.- zapewne zostaniemy w Londynie i wbijemy się komuś do domu na imprezę a wyjdziemy z niej zupełnie w innym towarzystwie, nic szczególnego- odparł chłopak wzruszając ramionami a zaraz później unosząc nogi ku górze i zatrzymując je na suficie wychylił się by móc spojrzeć na mnie kiedy akurat zaśmiałam się z jego cudownej pozycji, sama tak robiłam, to był jedyny plus pokoju na poddaszu.
-I tak wolałabym zostać tutaj- usiadłam obok chłopaka przyglądając się fotografią zawieszonym nad łóżkiem. Większość z nich była z przyjaciółmi z Londynu, zdjęcia klasowe i z rodziną, na zdjęciach ze znajomymi zazwyczaj wszyscy mają głupie miny, nie ważne jak kto wychodzi fotografia zawsze pozostanie jakimś wspomnieniem.
-Wiem Abbie, dlatego obiecuję Ci, że jak wrócisz urządzimy sobie własny sylwester- opuścił nogi delikatnie się unosząc a zaraz później pociągając mnie do siebie i całując namiętnie.  
Nate wyszedł koło dwudziestej, miałam szczęście bo kilka minut później wrócili moi rodzice, więc nie zostałam przyłapana z Nathan’em. Nie myślcie, że moi rodzice nie pozwalają mi zapraszać chłopaków do domu, to nie tak, po prostu jak wiecie, ojciec zabronił mi się kolegowania z tego typu ludźmi, więc obiecałam mu dla świętego spokoju, że tego robić nie będę i, że znajdę inne towarzystwo czyli Polly. Kiedy mieszkałam w Polsce i byłam z Filipem moja mama co chwile zapraszała go do nas na obiad, chciała zabierać na każde wycieczki i dzięki temu nasze matki zaprzyjaźniły się, obojgu z nas się to podobało jednak z czasem zaczęło nas denerwować, dlatego oboje zdecydowaliśmy się o tym powiedzieć naszym rodzicielką, były zaskoczone, ale musiały się pogodzić z tym, że ich dzieci są na tyle dorosłe, że czasami potrzebują prywatności. Wspominałam, że miałam w Polsce dość dużo znajomych, na naszej dzielnicy wszyscy się znali i było pełno młodzieży, która od małego trzymała razem. Mam na myśli mnie, jeszcze jedną dziewczynę i dwóch chłopaków, byliśmy nierozłączną paczką, która wskoczyłaby za siebie w ogień.  Przez całą podstawówkę i gimnazjum byliśmy razem, mimo, ze chodziliśmy do osobnych klas, później jeszcze przyłączył się Filip, zapewne nic się nie zmieniło do tej pory, jedynie fakt, że mnie wraz z nimi nie ma. Julia -od urodzenia byłyśmy razem wychowywane, nasze matki przyjaźniły się od liceum wraz z matką Michaliny i Zosi, które miały do mnie przyjechać, jednak w ostatniej chwili plany się zmieniły i na moje szczęście pozostały w Polsce. Julia była identyczna jak Ja i mimo tego, że wszyscy mówili, że taka przyjaźń długo nie przetrwa bo w końcu zaczniemy się kłócić to my wiedziałyśmy, że będzie inaczej i właściwie było, do póki się nie wyprowadziłam. Kuba- jego chyba najbardziej lubiłam, oczywiście nie patrząc na Filipa, który był moim chłopakiem. Kuba zawsze wiedział jak mi pomóc, kiedy coś leży mi na sercu i jak mnie rozśmieszyć, był zawsze kiedy go potrzebowałam, jednak wszystko uległo zmianie gdy poznał dziewczynę. Jego brak czasu dla przyjaciół odbił się na każdym z nas, nie jeden dzień spędziliśmy na rozmyślaniu jak mu o tym powiedzieć jednak następnego dnia widząc go ze swoją dziewczyną rezygnowaliśmy i decydowaliśmy się nie niszczyć jego szczęścia. Rafał- to brat bliźniak Kuby może i byli identyczni z wyglądu jednak ich charaktery były zupełnie inne. Rafał uwielbiał imprezy, dziewczyny na jedną noc, niebezpieczne przygody, jednak mimo wszystko każdy wiedział, że przyjaciele są dla niego najważniejsi i nie raz nam o tym przypominał. No i Filip, którego już mieliście przyjemność poznać, tak właśnie wyglądali moi znajomi w Polsce, z ręką na sercu muszę przyznać, że za nimi tęsknie.

-Abbie przez Ciebie się spóźnimy-usłyszałam głos ojca dobiegający z dołu. Już kilka razy zostałam przez niego wołana, jednak za żadnym z tych razów nie potrafiłam zakończyć rozmowy na skype z Nathan’em, który gdy tylko chciałam się odłączyć udawał, że płacze a jego kąciki ust zniżały się ku dołowi.
-Muszę już iść, mój ojciec zaraz wybuchnie- uśmiechnęłam się po czym posłałam całusa chłopakowi a on udał, że go łapie i kładzie sobie na policzek.
-Baw się dobrze, będę tęsknił- mój towarzysz kilka razy pociągnął nosem.
-Ja też, wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku- wstałam okładając laptopa na biurko jednak jeszcze go nie zamykając gdyż usłyszałam głos chłopaka.
-Abbie- szepnął a ja nachyliłam się by móc spojrzeć na jego twarz i by on mógł ujrzeć moją. –Kocham Cię.- i w tym momencie wiedziałam, że powinnam zostać w Londynie. Niby to tylko dwa tygodnie, jednak dla mnie to o dwa za dużo, wiem, że tam nie będzie tak jak mogłoby być tutaj.
-Ja Ciebie też Nathan- posłaliśmy sobie kilka buziaków i zamknęłam laptopa zakończając przy tym naszą kilkugodzinną rozmowę. Wsadziłam komputer do torby i zarzuciłam ją na ramię kierując się do rodziców i brata, którzy siedzieli w samochodzie z niecierpliwością na mnie czekając. Zajęłam miejsce za mamą i nałożyłam słuchawki na uszy pozwalając sobie na chwilę sam na sam z muzyką. Brat kilka razy- podczas drogi na lotnisko- szturchał mnie i zadawał pytania zupełnie mało interesujące byleby tylko przerwać mi słuchanie. Przyjechał do nas dziś z samego rana i przez kilka godzin rozmawialiśmy u niego w pokoju, o jego znajomych o moich, interesowało go wszystko związane z moim nastoletnim życiem, potrafił mnie wysłuchać, zrozumieć czy nawet doradzić, dlatego mówiłam mu prawdę i tylko prawdę. Lot samolotem zleciał w oka mgnieniu, siedziałam przy oknie a obok mnie brat, rodzice za nimi a przede mną nie było nikogo. Nie wiem czy lecieliście kiedyś samolotem i siedzieliście na samym przodzie, jeśli nie to odradzam, jest to okropne. Pół podróży przegadałam z bratem a drugie pół przespałam. Uwielbiałam latać samolotem kiedy się unosisz i widzisz kraj, który opuszczasz jesteś albo pewna, że kiedyś do niego wrócisz albo zostawiasz go nawet nie widząc na jak długo. Tym razem wiedziałam, że nic mi nie przeszkodzi w powrocie do Londyn, nie mogło tak się stać, będę odliczać dni by w końcu wsiąść do samolotu i znowu znaleźć się w mieście, w którym mam tak wiele.
-Ktoś prócz nas jeszcze będzie? –zapytał Tommy kiedy właśnie wychodziliśmy z lotniska kierując się na parking gdzie czekać na nas miał dziadek Antoni, ojciec mojej mamy jak się można domyślić. Kochałam go chyba najbardziej na świecie, będąc małym dzieckiem to z nim spędzałam najwięcej czasu, kiedy wszystkie dzieci wyjeżdżały na obozy, kolonie czy za granice ja jechałam do dziadków i miałam tam najcudowniejsze wakacje na świecie.
-Wujek Michał z chłopakami, ale zostaną tylko na dwa dni- Wujek Michał to starszy i jedyny brat mojej mamy, lubię go jednak nie bardzo przepadam za jego synami. Kacper jest ode mnie starszy o rok, a Olek o dwa czyli jest w wieku mojego brata. W dzieciństwie nie lubiliśmy przebywać w swoim towarzystwie co zastanawiało wszystkich w naszej rodzinie gdyż zazwyczaj kuzynostwo powinno dobrze się dogadywać. Ja trzymałam z Tommym a oni razem dokuczaliśmy sobie w każdy możliwy sposób, jednak najbardziej w pamięci pozostanie mi kłótnia kiedy mojego brata wraz ze mną nie było. Siedziałam w moim pokoju i pisałam w pamiętniku jak to bardzo jestem zła na rodziców, że znowu zaprosili ich na wakacje, kiedy do pokoju wtargnęli Kacper wraz z Olkiem od razu wrzucili się na mnie wyrywając mi z rąk fioletowy notes. Krzyczałam, piszczałam i prosiłam by mi go oddali jednak całe moje starania poszły na nic, zaczęli wszystko czytać na głos, każdy mój prywatny wpis, wszystko do czego nikt wcześniej nie miał prawa dostępu. Płakałam, a oni zupełnie sobie nic z tego nie robili, Kacper mnie trzymał a Olek każde moje napisane słowo wypowiadał z piskliwym głosem chcąc mnie naśladować. Pisałam tam wiele rzeczy na temat wszystkich znanych mi osób. Nawet o dniu kiedy nie miałam ochoty na nic bo pokłóciłam się z Julią a ojciec kazał mi znowu uczyć się angielskiego, a ja miałam już tego po dziurki w nosie, płakałam mówiąc mu, że nie chcę tego robić, że nie lubię tego języka i nie jest on dla mnie interesujący. W moim pamiętniku było wszystko nawet na czerwono napisane „nienawidzę Cię tato” jednak  po kilku dniach zostało to przeze mnie skreślone. Byłam wtedy mała miałam z dziesięć może jedenaście lat. Moi kuzyni zaczęli wyśmiewać się ze mnie, z mojego ojca i z tego, ze nigdy nie będę taka jak oni bo mój ojciec jest Anglikiem, że w Polsce wszyscy będą mnie nienawidzić za to, że nie jestem stu procentować Polką i to właśnie mnie najbardziej bolało, że własna rodzina nie potrafiła mnie zaakceptować. O tym dniu nie powiedziałam nikomu, nawet bratu, który wiedział o wszystkim. Kilka dni płakałam przypominając sobie słowa kuzynów, które tak bardzo bolały. A teraz znowu mam się z nimi spotkać, oczywiście nie boję się ich tak jak kiedyś, jednak sam widok ich twarzy może mnie zdenerwować i wywołać przykre wspomnienia. Nie widziałam ich od trzech lat gdyż wraz z ojcem po śmierci matki wyjechali do Niemiec gdzie wujek Michał znalazł dobrą pracę a chłopcy poszli do szkoły. 




Dziękuję za poprzednie komentarze naprawdę Wasze słowa mnie motywują i zachęcają do dalszego pisania :) 

7 komentarzy:

  1. ja ciągle czekam na sytuacje z FILIPEM !

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za miłe słowa u mnie i że zostałaś moją czytelniczką.. u Ciebie widzę sporo rozdziałów, więc trzeba mi trochę czasu, abym to nadrobiła :) ale na pewno tutaj wrócę :) tymczasem zapraszam na rozdział trzynasty http://nakrawedziprzyjazni.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pożegnania niestety zawsze bywają smutne. Już myślałam, że jednak zostanie ;) Jak oni bez siebie przetrwają? :D Chyba będzie ciężko. Z drugiej strony taki wyjazd może się w pewnym sensie przydać ;)
    Super rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ;D
    czekam na następny < 33 czas na święta i sylwestra. Zobaczymy jak to rozwiniesz ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. no to już nadrobiłam :D nie mogłam się doczekać tej Twojej historii ;)
    ogółem niestety dopatrzyłam się kilku błędów rzeczowych... ale to może być spowodowane tym, że ostatnio pisałaś w dużych odstępach czasu
    błędy ortograficzne też się zdarzają, ale to całkiem zrozumiałe, ja też nie zawsze jestem wszystkiego pewna, dlatego zanim coś wstawiam to sprawdzam kilkakrotnie :) polecam ze szczerego serca ;]
    wątki bardzo ciekawe, niektórym mogłabyś poświęcić więcej, bo były na prawdę genialne! polecam powrót oczywiście do psora Jasona i do tego gościa z biblioteki, namąć jeszcze im w życiu :D mam nadzieję, że teraz powrócisz do Filipa trochę :D
    pisz dalej, masz fajne pomysły, tylko popracuj nad tymi błędami :)
    pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następny :*
    zapraszam oczywiście do siebie, wczoraj wstawiłam trzeci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak tak ;D na samym końcu jest napisane że to Ian ;)
    pusta lala to po części pomysł mojej genialnej kumpeli ^_^
    pozdrawiam :* i także czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. nadrobiłam dzisiaj wszystko.. przyznaję, że łatwo się to czyta i szybko :) co do samej historii, podoba mi się ten świat przyjaciół, który wykreowałaś, ich wspólne wypady, imprezy - ładnie to opisujesz.. liczyłam jednak na to, że Abbie połączysz z Luisem i ucieszyłam się, gdy się pocałowali, ale potem noc z Natem i wszystko się zmieniło.. uważam, i wybacz, że to powiem, ale jak dla mnie Abbie jest gówniarą, nieustabilizowaną emocjonalnie... raz myśli o jednym, raz o drugim, kocha do szaleństwa, a potem wątpliwości.. nie podoba mi się ona, chociaż z drugiej strony to dobrze, że nie idealizujesz głównej bohaterki.. Abbie jednak jest totalnym lekkoduchem, szybko zmienia zdanie, i zresztą uważam, że za bardzo nawet nie ma swojego zdania na żaden temat, nie myśli o konsekwencjach swoich czynów, nie umie wziąć odpowiedzialności na swoje barki i nie wyciąga żadnych wniosków.. mam wrażenie, że za dużo chciałaś umieścić w jednym opowiadaniu - zostawiony w Polsce chłopak, zakochani w Abbie przyjaciele Luis i Nate, no i jakiś tam mały romansik z nauczycielem.. takie jest moje odczucie, a co do Nate'a, obraził się jak baba ostatnio, a tak ogólnie jeszcze za bardzo go nie rozgryzłam.. szkoda mi trochę, że za mało rozwijasz inne wątki, skupiasz się przede wszystkim na rozterkach miłosnych Abbie, a inne tematy szybko kończysz.. na przykład sprawa z kradzieżą pierścionka babci - miałam nadzieję na jakąś grubszą akcję.. czekam aż nawiążesz do Michaliny i Zosi znów.. generalnie, jak wyrażam opinię o opowiadaniach, to jestem szczera, dlatego tak napisałam.. musisz jednak wiedzieć, że piszesz dobrze i zachęcająco, i chce się dalej czytać.. a to, że nie lubię Abbie to moje osobiste odczucie, więc nie musisz się tym kompletnie sugerować.. :)
    tak poza tym też lubię The Kooks :)

    OdpowiedzUsuń