Święta zbliżały się
wielkimi krokami, na ulicach od miesięcy wszystko było przygotowane. Wchodząc
na obojętnie jaką dzielnice czuć w powietrzu zapach świąt bożego narodzenia,
dni, które uwielbiane chyba są przez większość ludzi. Spotkania z bliskimi,
wspólnie spędzony czas, wolne od pracy czy szkoły i prezenty, na które
najbardziej wyczekują dzieci. Pamiętam do dziś kiedy będąc małym dzieckiem wraz
z bratem nie mogliśmy się doczekać ubierania choinki, zawsze robiliśmy to
wspólnie jednak nigdy nie byliśmy zgodni co do tego jakie i gdzie powiesić
bombki. Podczas przystrajania drzewka zawsze mieliśmy jeden ten sam problem,
kto powiesi gwiazdkę na samej górze, oczywiście chciałam to zrobić Ja i chciał
też to zrobić Tommy, a rodzice nie mogli wytrzymać od naszych krzyków i
przepychanek, dlatego wymyślili, że będziemy to robić na zmianę. Pewnego dnia
kiedy mój brat miał już dwanaście lat a ja niecałe dziesięć- to był rok kiedy
to Tommy miał wkładać gwiazdkę na czubek choinki i kiedy ojciec go o tym
powiadomił on bez żadnego entuzjazmu odpowiedział, że jest już za duży na
ubieranie choinki i wcale nie chce tego robić w tym roku. W tym momencie
poczułam ulgę i zadowolenie, jednak kiedy przyszedł czas na zawieszanie bombek
zrobiło się jakoś dziwnie, zaczęło brakować mi kłótni z bratem, naszych
przepychanek czy nawet tego, że zawsze przewieszał moje bombki, od tamtej pory
ubieranie choinki nie sprawiało mi frajdy jak sprzed kilku lat. Siedziałam właśnie wraz z
Nathan’em przy jednym ze stolików na stołówce i zastanawiałam się nad
tegorocznymi świętami a powinnam skupić się na odrobieniu pracy domowej z
angielskiego. Jednak martwił mnie fakt, że tą przerwę świąteczną wraz z
sylwestrem spędzę nie w gronie przyjaciół a w Polsce gdzie w prawdzie nie mam
już niczego ani nikogo, chyba, że rodzina, jedynie z ich towarzystwa mogę
naprawdę się cieszyć. Rozwiązując bezmyślnie zadanie usłyszałam głos dochodzący
z prawej strony nie ruszając głową przeniosłam jedynie wzrok na postać stojącą
przy stoliku.
-Siema- Toby
przywitał się z Nate’em, a ja jedynie powróciłam do robienia zadania nie mając
ochoty w tym momencie rozmawiać z chłopakiem. Nathan wspominał, że spotkali się
kilka dni temu i doszli do porozumienia z czego w zasadzie cieszyłam się gdyż
wraz z nimi był Luis, z którym również
miał okazję się pogodzić, tak więc jedynie między mną a Toby’m była napięta
atmosfera. –Abbie możemy porozmawiać?- usłyszałam głos Toby’ego i nim zdążyłam
zareagować Nate zerwał się z miejsca tłumacząc, że musi coś zrobić. Zdawałam
sobie sprawę, że to tylko wymówka bym została sama z chłopakiem i mogła sobie z
nim wszystko wyjaśnić. Westchnęłam pod nosem widząc jak brunet siada obok mnie
kładąc ręce na stół i zaczynając bawić się rękawami od bluzy.
-Wiem, że jesteś zła
i zapewne masz ku temu powody, dlatego pragnę Cię z całego serca przerosić.
Zachowałem się jak debil i zdaję sobie z tego sprawę, ale tęsknie za Tobą i
chciałbym żebyś mi wybaczyła. Chcę znowu Cię rozśmieszać i jeździć z Tobą
metrem celu –słowa Toby’ego naprawdę mnie zaskoczyły, nigdy nie słyszałam z
jego ust takich słów. W życiu nie przypuszczałabym, że taki chłopak może
potrafić się wypowiadać w taki sposób. Spojrzałam na niego i widząc, że jego
prawy kącik ust unosi się do góry nie mogłam się powstrzymać i również
uśmiechnęłam się przytulając się do jego ramienia.
-Wybaczam Ci-poczułam
objęcie chłopaka a zaraz później przytulił głowę do mojej a drugą ręką grzebiąc
w kieszeni wyciągnął kawałek kartki.
-To dobrze bo resztę
przemowy zapomniałem- zaśmiał się zgniatając papierek i rzucając nim do kosza,
który stał niedaleko nas-niestety nie trafił. Roześmiałam się szturchając go
łokciem i odsuwając się do niego.
-A teraz spadaj,
muszę odrobić zadanie a niewiele czasu mi zostało. –skinęłam głową na leżącą
przede mną książkę, nie musiałam długo czekać Toby zerwał się z miejsca
głaszcząc mnie po głowie i zanikając gdzieś za drzwiami prowadzącymi na szkolny
korytarz.
-Naprawdę musisz tam
jechać? Może zdołasz jakoś przekonać rodziców- leżący na moim łóżku Nate nie
dawał mi spokoju od kilkunastu minut, kiedy to ja próbowałam skupić się na
pakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy. Miałam jedną dużą walizkę, w której
powinnam zmieścić niezbędne ubrania na dwa tygodnie, jak ja to mam zrobić? Nie
wiem. Wyciągałam z garderoby co chwile jakieś ciuchy, o których już dawno zdążyłam
zapomnieć.
-Jak niby miałabym to
zrobić? Wiesz, że moi rodzice nie akceptują Twojego towarzystwa, za każdym
razem gdy wychodzę muszę się tłumaczyć z kim i dokąd idę. Przez to nawet
musiałam sobie wymyślić koleżankę Polly, więc uwierz, mi też się nie widzi
wyjazd stąd, ty bardziej, że Polly zostanie sama jak palcem. –zaśmiałam się pod
nosem upychając do walizki ostatnie potrzebne mi ciuchy. Nathan wybuchnął
śmiechem wstając z łóżka i pomagając mi zapiąć zamek, który omal nie poszedł w
szwach. Rodzice pojechali na zakupy-przypuszczam, że po prezenty- dlatego
chłopak miał okazję przyjścia do mnie i mogliśmy spędzić niedzielne popołudnie
w swoim towarzystwie, jednak oboje z nas załamywał fakt, że jutro zostaniemy
rozdzieleni na dwa tygodnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wyjazd do Polski
nie będzie taki cudowny jak można byłoby to sobie wyobrazić. Nie chciałabym
żeby ktokolwiek z moich starych przyjaciół się o tym dowiedział, jednak to jest
nieuniknione, gdyż zawsze w sylwestra nasze rodziny spotykają się w wielkiej
Sali wykupionej przez ojca Kuby- kiedyś mojego najlepszego przyjaciela.
Zazwyczaj kolacja zaczyna się jakoś koło dwudziestej, wtedy wszyscy są razem zajadają
się pysznościami, wymieniają niezbędnymi informacjami a młodzież siedzi i nie
może doczekać się dwudziestej trzeciej kiedy do będą mogli udać się do
pomieszczenia oddalonego o pięćdziesiąt metrów i tam będą wspólnie świętować
nowy rok. Do niedawna podobało mi się to i o tym sylwestrze mówiło się już we
wrześniu, jednak tym razem nie jest mi to na rękę, naprawdę nie mam ochoty
spędzać sylwestra z osobami, których w prawdzie już tak dobrze nie znam, tym
bardziej, że jestem pewna, że będzie można spotkać tam Filipa, którego raczej
wolałabym unikać.
-A co wy zamierzacie
robić w sylwestra? –przeniosłam wzrok na chłopaka kiedy właśnie łaziłam po
pokoju szukając ładowarki do telefonu. Nate wrócił na łóżko rozkładając się na
całej jego długości i szerokości.
-Pewnie to co zawsze,
pojedziemy sobie nad morze wynajmiemy jeden z domków na plaży będziemy kąpać
się w morzu mimo minusowej temperatury a gdy wybije północ złożymy sobie
najcudowniejsze życzenia pod słońcem a następnie wkręcimy się na jakąś domówkę
bogatych dzieciaków- słuchałam zafascynowała słów chłopaka i w tym momencie
miałam ochotę wyrzucić wszystko z walizki i zostać w Londynie. Właśnie taki
sylwester byłby moim wymarzonym, z grupą ludzi, których uwielbiam w przepięknym
miejscu.
-Naprawdę? –moje usta
przybrały wygląd podkówki, a zaraz później oparłam się o ścianę w głowie knując
plan by móc zostać w domu.
-Nie-zaśmiał się
chłopak przecząco kręcąc głową.- zapewne zostaniemy w Londynie i wbijemy się
komuś do domu na imprezę a wyjdziemy z niej zupełnie w innym towarzystwie, nic
szczególnego- odparł chłopak wzruszając ramionami a zaraz później unosząc nogi
ku górze i zatrzymując je na suficie wychylił się by móc spojrzeć na mnie kiedy
akurat zaśmiałam się z jego cudownej pozycji, sama tak robiłam, to był jedyny
plus pokoju na poddaszu.
-I tak wolałabym
zostać tutaj- usiadłam obok chłopaka przyglądając się fotografią zawieszonym
nad łóżkiem. Większość z nich była z przyjaciółmi z Londynu, zdjęcia klasowe i
z rodziną, na zdjęciach ze znajomymi zazwyczaj wszyscy mają głupie miny, nie
ważne jak kto wychodzi fotografia zawsze pozostanie jakimś wspomnieniem.
-Wiem Abbie, dlatego
obiecuję Ci, że jak wrócisz urządzimy sobie własny sylwester- opuścił nogi
delikatnie się unosząc a zaraz później pociągając mnie do siebie i całując
namiętnie.
Nate wyszedł koło
dwudziestej, miałam szczęście bo kilka minut później wrócili moi rodzice, więc
nie zostałam przyłapana z Nathan’em. Nie myślcie, że moi rodzice nie pozwalają
mi zapraszać chłopaków do domu, to nie tak, po prostu jak wiecie, ojciec
zabronił mi się kolegowania z tego typu ludźmi, więc obiecałam mu dla świętego
spokoju, że tego robić nie będę i, że znajdę inne towarzystwo czyli Polly.
Kiedy mieszkałam w Polsce i byłam z Filipem moja mama co chwile zapraszała go
do nas na obiad, chciała zabierać na każde wycieczki i dzięki temu nasze matki
zaprzyjaźniły się, obojgu z nas się to podobało jednak z czasem zaczęło nas
denerwować, dlatego oboje zdecydowaliśmy się o tym powiedzieć naszym
rodzicielką, były zaskoczone, ale musiały się pogodzić z tym, że ich dzieci są
na tyle dorosłe, że czasami potrzebują prywatności. Wspominałam, że miałam w
Polsce dość dużo znajomych, na naszej dzielnicy wszyscy się znali i było pełno
młodzieży, która od małego trzymała razem. Mam na myśli mnie, jeszcze jedną
dziewczynę i dwóch chłopaków, byliśmy nierozłączną paczką, która wskoczyłaby za
siebie w ogień. Przez całą podstawówkę i
gimnazjum byliśmy razem, mimo, ze chodziliśmy do osobnych klas, później jeszcze
przyłączył się Filip, zapewne nic się nie zmieniło do tej pory, jedynie fakt,
że mnie wraz z nimi nie ma. Julia -od urodzenia byłyśmy razem wychowywane,
nasze matki przyjaźniły się od liceum wraz z matką Michaliny i Zosi, które
miały do mnie przyjechać, jednak w ostatniej chwili plany się zmieniły i na
moje szczęście pozostały w Polsce. Julia była identyczna jak Ja i mimo tego, że
wszyscy mówili, że taka przyjaźń długo nie przetrwa bo w końcu zaczniemy się
kłócić to my wiedziałyśmy, że będzie inaczej i właściwie było, do póki się nie
wyprowadziłam. Kuba- jego chyba najbardziej lubiłam, oczywiście nie patrząc na
Filipa, który był moim chłopakiem. Kuba zawsze wiedział jak mi pomóc, kiedy coś
leży mi na sercu i jak mnie rozśmieszyć, był zawsze kiedy go potrzebowałam,
jednak wszystko uległo zmianie gdy poznał dziewczynę. Jego brak czasu dla przyjaciół
odbił się na każdym z nas, nie jeden dzień spędziliśmy na rozmyślaniu jak mu o
tym powiedzieć jednak następnego dnia widząc go ze swoją dziewczyną rezygnowaliśmy
i decydowaliśmy się nie niszczyć jego szczęścia. Rafał- to brat bliźniak Kuby
może i byli identyczni z wyglądu jednak ich charaktery były zupełnie inne.
Rafał uwielbiał imprezy, dziewczyny na jedną noc, niebezpieczne przygody,
jednak mimo wszystko każdy wiedział, że przyjaciele są dla niego najważniejsi i
nie raz nam o tym przypominał. No i Filip, którego już mieliście przyjemność
poznać, tak właśnie wyglądali moi znajomi w Polsce, z ręką na sercu muszę
przyznać, że za nimi tęsknie.
-Abbie przez Ciebie
się spóźnimy-usłyszałam głos ojca dobiegający z dołu. Już kilka razy zostałam
przez niego wołana, jednak za żadnym z tych razów nie potrafiłam zakończyć
rozmowy na skype z Nathan’em, który gdy tylko chciałam się odłączyć udawał, że
płacze a jego kąciki ust zniżały się ku dołowi.
-Muszę już iść, mój
ojciec zaraz wybuchnie- uśmiechnęłam się po czym posłałam całusa chłopakowi a
on udał, że go łapie i kładzie sobie na policzek.
-Baw się dobrze, będę
tęsknił- mój towarzysz kilka razy pociągnął nosem.
-Ja też, wesołych
świąt i szczęśliwego nowego roku- wstałam okładając laptopa na biurko jednak
jeszcze go nie zamykając gdyż usłyszałam głos chłopaka.
-Abbie- szepnął a ja
nachyliłam się by móc spojrzeć na jego twarz i by on mógł ujrzeć moją. –Kocham
Cię.- i w tym momencie wiedziałam, że powinnam zostać w Londynie. Niby to tylko
dwa tygodnie, jednak dla mnie to o dwa za dużo, wiem, że tam nie będzie tak jak
mogłoby być tutaj.
-Ja Ciebie też
Nathan- posłaliśmy sobie kilka buziaków i zamknęłam laptopa zakończając przy
tym naszą kilkugodzinną rozmowę. Wsadziłam komputer do torby i zarzuciłam ją na
ramię kierując się do rodziców i brata, którzy siedzieli w samochodzie z
niecierpliwością na mnie czekając. Zajęłam miejsce za mamą i nałożyłam
słuchawki na uszy pozwalając sobie na chwilę sam na sam z muzyką. Brat kilka
razy- podczas drogi na lotnisko- szturchał mnie i zadawał pytania zupełnie mało
interesujące byleby tylko przerwać mi słuchanie. Przyjechał do nas dziś z
samego rana i przez kilka godzin rozmawialiśmy u niego w pokoju, o jego
znajomych o moich, interesowało go wszystko związane z moim nastoletnim życiem,
potrafił mnie wysłuchać, zrozumieć czy nawet doradzić, dlatego mówiłam mu
prawdę i tylko prawdę. Lot samolotem zleciał w oka mgnieniu, siedziałam przy
oknie a obok mnie brat, rodzice za nimi a przede mną nie było nikogo. Nie wiem
czy lecieliście kiedyś samolotem i siedzieliście na samym przodzie, jeśli nie
to odradzam, jest to okropne. Pół podróży przegadałam z bratem a drugie pół
przespałam. Uwielbiałam latać samolotem kiedy się unosisz i widzisz kraj, który
opuszczasz jesteś albo pewna, że kiedyś do niego wrócisz albo zostawiasz go
nawet nie widząc na jak długo. Tym razem wiedziałam, że nic mi nie przeszkodzi
w powrocie do Londyn, nie mogło tak się stać, będę odliczać dni by w końcu
wsiąść do samolotu i znowu znaleźć się w mieście, w którym mam tak wiele.
-Ktoś prócz nas
jeszcze będzie? –zapytał Tommy kiedy właśnie wychodziliśmy z lotniska kierując
się na parking gdzie czekać na nas miał dziadek Antoni, ojciec mojej mamy jak
się można domyślić. Kochałam go chyba najbardziej na świecie, będąc małym
dzieckiem to z nim spędzałam najwięcej czasu, kiedy wszystkie dzieci wyjeżdżały
na obozy, kolonie czy za granice ja jechałam do dziadków i miałam tam
najcudowniejsze wakacje na świecie.
-Wujek Michał z
chłopakami, ale zostaną tylko na dwa dni- Wujek Michał to starszy i jedyny brat
mojej mamy, lubię go jednak nie bardzo przepadam za jego synami. Kacper jest
ode mnie starszy o rok, a Olek o dwa czyli jest w wieku mojego brata. W
dzieciństwie nie lubiliśmy przebywać w swoim towarzystwie co zastanawiało
wszystkich w naszej rodzinie gdyż zazwyczaj kuzynostwo powinno dobrze się
dogadywać. Ja trzymałam z Tommym a oni razem dokuczaliśmy sobie w każdy możliwy
sposób, jednak najbardziej w pamięci pozostanie mi kłótnia kiedy mojego brata
wraz ze mną nie było. Siedziałam w moim pokoju i pisałam w pamiętniku jak to
bardzo jestem zła na rodziców, że znowu zaprosili ich na wakacje, kiedy do
pokoju wtargnęli Kacper wraz z Olkiem od razu wrzucili się na mnie wyrywając mi
z rąk fioletowy notes. Krzyczałam, piszczałam i prosiłam by mi go oddali jednak
całe moje starania poszły na nic, zaczęli wszystko czytać na głos, każdy mój
prywatny wpis, wszystko do czego nikt wcześniej nie miał prawa dostępu.
Płakałam, a oni zupełnie sobie nic z tego nie robili, Kacper mnie trzymał a
Olek każde moje napisane słowo wypowiadał z piskliwym głosem chcąc mnie
naśladować. Pisałam tam wiele rzeczy na temat wszystkich znanych mi osób. Nawet
o dniu kiedy nie miałam ochoty na nic bo pokłóciłam się z Julią a ojciec kazał
mi znowu uczyć się angielskiego, a ja miałam już tego po dziurki w nosie,
płakałam mówiąc mu, że nie chcę tego robić, że nie lubię tego języka i nie jest
on dla mnie interesujący. W moim pamiętniku było wszystko nawet na czerwono
napisane „nienawidzę Cię tato” jednak po
kilku dniach zostało to przeze mnie skreślone. Byłam wtedy mała miałam z
dziesięć może jedenaście lat. Moi kuzyni zaczęli wyśmiewać się ze mnie, z
mojego ojca i z tego, ze nigdy nie będę taka jak oni bo mój ojciec jest
Anglikiem, że w Polsce wszyscy będą mnie nienawidzić za to, że nie jestem stu
procentować Polką i to właśnie mnie najbardziej bolało, że własna rodzina nie
potrafiła mnie zaakceptować. O tym dniu nie powiedziałam nikomu, nawet bratu,
który wiedział o wszystkim. Kilka dni płakałam przypominając sobie słowa
kuzynów, które tak bardzo bolały. A teraz znowu mam się z nimi spotkać,
oczywiście nie boję się ich tak jak kiedyś, jednak sam widok ich twarzy może
mnie zdenerwować i wywołać przykre wspomnienia. Nie widziałam ich od trzech lat
gdyż wraz z ojcem po śmierci matki wyjechali do Niemiec gdzie wujek Michał
znalazł dobrą pracę a chłopcy poszli do szkoły.
Dziękuję za poprzednie komentarze naprawdę Wasze słowa mnie motywują i zachęcają do dalszego pisania :)
ja ciągle czekam na sytuacje z FILIPEM !
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa u mnie i że zostałaś moją czytelniczką.. u Ciebie widzę sporo rozdziałów, więc trzeba mi trochę czasu, abym to nadrobiła :) ale na pewno tutaj wrócę :) tymczasem zapraszam na rozdział trzynasty http://nakrawedziprzyjazni.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńPożegnania niestety zawsze bywają smutne. Już myślałam, że jednak zostanie ;) Jak oni bez siebie przetrwają? :D Chyba będzie ciężko. Z drugiej strony taki wyjazd może się w pewnym sensie przydać ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
Pozdrawiam
Świetne ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny < 33 czas na święta i sylwestra. Zobaczymy jak to rozwiniesz ; )
no to już nadrobiłam :D nie mogłam się doczekać tej Twojej historii ;)
OdpowiedzUsuńogółem niestety dopatrzyłam się kilku błędów rzeczowych... ale to może być spowodowane tym, że ostatnio pisałaś w dużych odstępach czasu
błędy ortograficzne też się zdarzają, ale to całkiem zrozumiałe, ja też nie zawsze jestem wszystkiego pewna, dlatego zanim coś wstawiam to sprawdzam kilkakrotnie :) polecam ze szczerego serca ;]
wątki bardzo ciekawe, niektórym mogłabyś poświęcić więcej, bo były na prawdę genialne! polecam powrót oczywiście do psora Jasona i do tego gościa z biblioteki, namąć jeszcze im w życiu :D mam nadzieję, że teraz powrócisz do Filipa trochę :D
pisz dalej, masz fajne pomysły, tylko popracuj nad tymi błędami :)
pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następny :*
zapraszam oczywiście do siebie, wczoraj wstawiłam trzeci :)
tak tak ;D na samym końcu jest napisane że to Ian ;)
OdpowiedzUsuńpusta lala to po części pomysł mojej genialnej kumpeli ^_^
pozdrawiam :* i także czekam na kolejny!
nadrobiłam dzisiaj wszystko.. przyznaję, że łatwo się to czyta i szybko :) co do samej historii, podoba mi się ten świat przyjaciół, który wykreowałaś, ich wspólne wypady, imprezy - ładnie to opisujesz.. liczyłam jednak na to, że Abbie połączysz z Luisem i ucieszyłam się, gdy się pocałowali, ale potem noc z Natem i wszystko się zmieniło.. uważam, i wybacz, że to powiem, ale jak dla mnie Abbie jest gówniarą, nieustabilizowaną emocjonalnie... raz myśli o jednym, raz o drugim, kocha do szaleństwa, a potem wątpliwości.. nie podoba mi się ona, chociaż z drugiej strony to dobrze, że nie idealizujesz głównej bohaterki.. Abbie jednak jest totalnym lekkoduchem, szybko zmienia zdanie, i zresztą uważam, że za bardzo nawet nie ma swojego zdania na żaden temat, nie myśli o konsekwencjach swoich czynów, nie umie wziąć odpowiedzialności na swoje barki i nie wyciąga żadnych wniosków.. mam wrażenie, że za dużo chciałaś umieścić w jednym opowiadaniu - zostawiony w Polsce chłopak, zakochani w Abbie przyjaciele Luis i Nate, no i jakiś tam mały romansik z nauczycielem.. takie jest moje odczucie, a co do Nate'a, obraził się jak baba ostatnio, a tak ogólnie jeszcze za bardzo go nie rozgryzłam.. szkoda mi trochę, że za mało rozwijasz inne wątki, skupiasz się przede wszystkim na rozterkach miłosnych Abbie, a inne tematy szybko kończysz.. na przykład sprawa z kradzieżą pierścionka babci - miałam nadzieję na jakąś grubszą akcję.. czekam aż nawiążesz do Michaliny i Zosi znów.. generalnie, jak wyrażam opinię o opowiadaniach, to jestem szczera, dlatego tak napisałam.. musisz jednak wiedzieć, że piszesz dobrze i zachęcająco, i chce się dalej czytać.. a to, że nie lubię Abbie to moje osobiste odczucie, więc nie musisz się tym kompletnie sugerować.. :)
OdpowiedzUsuńtak poza tym też lubię The Kooks :)