czwartek, 28 lipca 2011

#10.

Lekcja już trwała, a ja szłam korytarzem zupełnie się tym nie przejmując. Pierwsza lekcja- angielski, nie powinnam się spóźniać, jednak wiedziałam, że większość klasy to zrobi, albo w ogóle nie przyjdzie. Zazwyczaj w tej szkole opuszczano pierwsze lekcje, co nie oznacza, że miała ona niski poziom. Byli uczniowie, którzy uczyli się lepiej, ale również Ci, którzy mieli drobne problemy z nauką, tak więc jak w każdej normalnej szkole. Szłam długim, wąskim korytarzem, co chwile spotykając jakiegoś spieszącego się ucznia. Większości z nich nawet nie kojarzyłam z twarzy, mało kogo tutaj zdążyłam zapamiętać, w końcu to dopiero trzeci, może czwarty dzień w szkole. Na końcu korytarza dostrzegłam siedzącą na podłodze Mary, wahałam się czy podejść do niej czy udać się na lekcję, jednak wybrałam pierwszą opcję. Kucnęłam przy niej.
-Hej, czemu nie jesteś na lekcjach? -dziewczyna przeniosła wzrok na moją osobę. Miała rozmazany makijaż i podkrążone oczy, tak więc nie wyglądała najlepiej. Usiadłam obok niej, kładąc jej dłoń na ramieniu. -Ej, co jest? -spojrzałam na nią. Moja pierwsza rozmowa z nią, sam na sam, wcześniej jedynie zamieniłyśmy zdanie, co nie miało najmniejszego sensu. Mary położyła głowę na moim ramieniu a z jej oczy popłynęły kolejne łzy.
-Dlaczego mój związek z Nathan'em musi tak wyglądać? Dlaczego polega on jedynie na sex'ie i na niczym więcej? -dziewczyna uniosła głowę by móc na mnie spojrzeć, wiedziałam, że cierpi, miała to wręcz wypisane na twarzy - Kocham go, bardzo go kocham, ale nigdy nie rozmawiamy, w naszym związku nie ma czegoś takiego jak rozmowa, jest tylko i wyłącznie sex- dziewczyna mówiła cicho, ale dało się ją zrozumieć. - On pewnie nawet nie wie jaki mam kolor oczu, nic o mnie nie wie.
-Może powinnaś z nim o tym porozmawiać- wyciągnęłam z torebki chusteczki, które dałam zapłakanej dziewczyny.
-Z nim się nie da rozmawiać.- Mary wytarła ostatnie łzy po czym wstała z miejsca i zmierzyła mnie wzrokiem. -Jesteś dobrą dziewczyną - uśmiechnęła się, mimo, że nie chciała tego robić.
-Jestem pewna, że Nathan Cię kocha- uśmiechnęłam się do niej, kiedy ona akurat odchodziła. Gdy zniknęła mi z pola widzenia, dźwignęłam się na nogi udając się w kierunku klasy, gdzie wciąż trwała lekcja. Weszłam po cichu chcąc zostać niezauważona, jednak nie udało się. Nauczyciel pokręcił głową po czym powrócił do lekcji i do omawiania jednej z lektur. Do klasy chodziłam z Luis'em, Toby i Aaron chodzili razem, a Mary, Nathan, Katie i Lex razem, sama nie wiem dlaczego. Na końcu klasy ujrzałam Luis'a, który na mój widok skinął głową na wolną ławkę obok niego. Bez zastanowienia ruszyłam w jej kierunku zajmując miejsce i wyciągając z torby potrzebne rzeczy. Lekcja minęła szybko, nauczyciel powiedział co miał powiedzieć, nie dopuścił żadnego ucznia do głosu po czym zadał zadanie domowe. Wszyscy uczniowie zaczęli kierować się ku wyjściu, właśnie miał się zacząć lunch.
-Pojedziesz ze mną? -usłyszałam głos mojego towarzysza. Spojrzałam na chłopaka, jego oka nie wyglądało najlepiej a warga wciąż się nie zagoiła, jednak mimo wszystko wciąż był przystojnym Portugalczykiem.
-Gdzie? -otworzyłam swoją szafkę do której wrzuciłam niepotrzebne już dzisiejszego dnia książki.
-Chciałbym zobaczyć się z siostrą, za piętnaście minut będzie miała przerwę- oboje ruszyliśmy wzdłuż korytarza by tym razem to Luis mógł zostawić swoje rzeczy. Po drodze nie spotkaliśmy nikogo z naszych znajomych, za pewne siedzą już wszyscy pod wielkim drzewem. Pokiwałam głową i wraz z moim towarzyszem udaliśmy się ku wyjściu ze szkoły kierując się na stacje metra. Wsiedliśmy do pociągu i oboje zajęliśmy w ciszy miejsce, nie wiedziałam czy powinnam go zapytać jak się czuje, bo przecież mogłam się domyślić, jak może czuć się siedemnastoletni chłopak wyrzucony z domu. Nawet nie wiedziałam jaki temat mogę z nim rozpocząć, dlatego wybrałam ciszę, to najlepsze rozwiązanie biorąc pod uwagę, że w pociągu jest wielki gwar i żeby cokolwiek usłyszeć trzeba nieźle się nawrzeszczeć. Po krótkiej chwili byliśmy już pod szkołą, dzieci właśnie wybiegały z budynku a Luis stał i wypatrywał swojej siostry.
-Alexandra, Alexandra- krzyknął i dziewczynka o czarnych włosach podbiegła do brata mocno go przytulając. Chłopak kucnął by móc się z nią przywitać.
-To Twoja dziewczyna? -Alexandra była identyczna jak brat, miała identyczne czarne oczy i dokładnie taki sam gatunek czarnych włosów, na moje oko miała może osiem lat góra dziewięć nie więcej. Słysząc pytanie uśmiechnęłam się pod nosem kręcąc głową.
-Nie, to koleżanka, Abbie- odsunął się by dziewczynka mogła dokładnie mnie zobaczyć. Wyciągnęłam do niej dłoń przedstawiając się a ona zrobiła to samo.
-Dlaczego już nie mieszkasz z nami? -widać było, że mała nie do końca wiedziała co się w okół niej dzieje, ale to chyba nic dziwnego, miała dopiero osiem lat, a w jej życiu tyle się wydarzyło. Luis objął ją ramieniem.
-To skomplikowane, ale będę Cię odwiedzał, w sobotę zabiorę Cię na wielkie lody- miał świetne podejście do dzieci, na dziewczynki buzi od razu pojawił się wielki uśmiech a do moich uszu dobiegł głos dzwonka. Mała ucałowała brata po czym pobiegła w stronę budynku. Luis machał dziewczynce dopóki ona nie zniknęła za drzwiami po czym odwrócił się do mnie uśmiechając się.
-Możemy wracać do szkoły, mimo tego, że nie mam na to najmniejszej ochoty- westchnął pod nosem, a ja niestety musiałam się z nim zgodzić. Jak przypomniałam sobie, że mam się wracać dziesięć minut metrem na jedną lekcję zamiast iść do domu do którego stąd mam pięć minut, to aż ciarki pojawiły się na moim ciele.
- A musimy? -spojrzałam na niego unosząc brew ku górze, w końcu nic się nie stanie jak raz nie pojawimy się na jednej lekcji.
-Raczej nie- wyszczerzył wszystkie swoje zęby.
-To chodźmy do mnie- skinęłam głową ruszając w kierunku mojego domu. W zasadzie do przejścia była jedna dzielnica. Szliśmy wolno, do czasu dopóki nie zaczął padać a raczej lać deszcz, biegliśmy ile sił w nogach, jednak zorientowaliśmy się, że to nie ma sensu, bo przecież i tak jesteśmy przemoczeni do suchej nitki. Tak więc ostatnią prostą przeszliśmy spacerkiem wskakując do każdej napotkanej kałuży. Czułam się jak małe dziecko, któremu mama pozwoliła wyjść na dwór pobawić się w deszczu. Otworzyłam drzwi od domu po czym weszliśmy do środka oboje ściągając przemoczone buty pokierowaliśmy się na górę. Zaprosiłam Luis'a do swojego pokoju a ja wstąpiłam do brata, wyciągnęłam z jego szafy czystą bluzkę i spodenki, pewnie nawet się nie zorientuje, że czegoś mu ubyło.
-Masz tutaj czyste ubrania, powinny być dobre- rzuciłam chłopakowi ciuchy, który właśnie oglądał moje rzeczy na komodzie, nie było tam nic specjalnego po za kilkoma filmami, dwoma ramkami i laptopem. Sama wzięłam z mojej garderoby ubrania po czym poszłam do łazienki szybko się przebierając. Kiedy wróciłam do pokoju, chłopak był już ubrany , można byłoby powiedzieć, że wygląda idealnie gdyby nie to, że spodnie co chwila mu spadały, a bluzkę miał prawie do kolan. Zaśmiałam się pod nosem widząc jego wygląd:
-Może wolałbyś moje ciuchy?- chłopak oburzony zmierzył mnie wzrokiem, po czym przejrzał się w lustrze.
-Nie, tak jest dobrze- uśmiechnął się do swojego odbicia i podniósł ręce chcąc poprawić swoje włosy, a nim zdążył to zrobić spodnie zjechały mu zatrzymując się dopiero na kostkach.
-Luuuuuuuuis- krzyknęłam i zasłoniłam oczy, odwracając się.
-Nie miałabyś może jakiś spodni z gumką?- odwróciłam się, chłopak na szczęście podciągnął już spodnie, które uporczywie musiał trzymać. Zaśmiałam się kręcąc głową i udałam się do pokoju mojego brata, gdzie przeszukałam całą szafę aż w końcu znalazłam szare spodenki dresowe, które Tommy nosił po domu.

Luis nie został u mnie długo, przygotowałam szybki obiad, który oboje z chęcią zjedliśmy, może nie byłam najlepszą kucharką, ale naleśniki wychodziły mi całkiem dobre. Później oboje zasiedliśmy przed telewizorem,  nie potrafiąc dogadać się w sprawie programu. Chłopak nalegał bym zostawiła na meczu, a ja uporczywie chciałam oglądać rodzinę 2+8, ale po kilkuminutowej sprzeczce ustaliliśmy, że zostawimy na dr. housie, którego jak się okazało oboje uwielbiamy. Tak, ten serial był zdecydowanie moim ulubionym i najchętniej oglądanym serialem w telewizji. Po dwóch odcinkach Luis, zorientował się, że na dworze wyszło już piękne słoneczko i , że spokojnie może wracać do mieszkania Toby'ego. Zebrał się obiecując, że jutro przyniesie mi  ubrania brata.  

1 komentarz: