-Co Ty tu...- spojrzałam zaskoczona przecierając oczy, po czym na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech i podbiegłam do chłopaka, który właśnie podnosił się z łóżka. Przytuliłam go mocno do siebie czując woń jego perfum, które tak uwielbiałam.
-Stęskniłem się, więc przyleciałem na weekend- pocałował mnie w główkę odchylając się do tyłu. Nachylił się lekko by móc spojrzeć mi w oczy.
-Wyglądasz okropnie- zaśmiał się całując moje suche usta, jednak ta przyjemność nie trwała długo, bo chłopak odsunął się- i jeszcze śmierdzisz alkoholem- zaśmiał się całując mnie w czółko po czym usiadł na miejscu, które przed chwilą opuścił. - Doprowadź się do porządku, a później się pocałujemy- wciąż się śmiał kładąc się na moim łóżku. Słysząc jego końcowe zdanie również wybuchnęłam śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i pokierowałam się w stronę łazienki, w której za pewne posiedziałabym ze dwie godziny, jednak widząc, że czeka na mnie Filip ogarnęłam się w półgodzinny. Ubrana w krótkie turkusowe szorty, białą bokserkę i do tego top w kwiatuszki wyszłam z łazienki związując w tym czasie mokre włosy, które uporczywie opadały mi na twarz. Podeszłam do chłopaka siadając na jego kolanach i oplatając rękoma jego szyje.
-Zęby umyte? -odchylił się lekko by mój spojrzeć na mnie. Ja jedynie przytaknęłam głową i już czułam na swoich ustach, jego cudowny smak. Tęskniłam za tym, mimo, że to minęły tylko dwa dni. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi od mojego pokoju. Odkleiłam się od chłopaka i odwróciłam się widząc mojego brata.
-No, ładnie, przyłapałem Was na gorącym uczynku- zaśmiał się brat kiwając głową do Filipa. Byli oni w tym samym wieku, chodzili razem do liceum, jednak nie przyjaźnili się, byli po prostu dobrymi kumplami.
-Czego chcesz? -spojrzałam na brata, prosząc go wzrokiem by opuścił to pomieszczenie, jednak u nas rodzinna jest upartość. Mój brat zamiast spełnić moją prośbę, wszedł do mojego pokoju siadając przy biurku i kręcąc się na krześle.
-Na ile przyjechałeś? -zwrócił się do Filipa, który właśnie wkładał rękę pod moją koszulkę gładząc moje plecy. Próbował robić to dyskretnie by brat niczego nie zobaczył, jednak ja nie wytrzymałam, jego dłonie mnie gilgotały i wybuchnęłam śmiechem uderzając go w rękę.
-W poniedziałek wracam, z samego rana mam samolot- była sobota rano, mam dwa dni, na spędzenie czasu z moim chłopakiem, to stanowczo za mało jednak postaram się to wykorzystać jak najlepiej.
-To bawcie się dobrze, tylko pilnuj jej - brat podniósł się z miejsca. Oczywiście nie darował sobie rozczochrania mi włosów, które dopiero związałam. Uderzyłam go w plecy i już go nie było w pokoju. Musnęłam usta Filipa po czym zeszła z jego kolan ubierając na stopy białe conversy.
-Chodź, pokażę Ci trochę miasta- uśmiechnęłam się wyciągając do niego rękę, którą on złapał i oboje pokierowaliśmy się w stronę metra. Siedząc już w pociągu , nie darowaliśmy sobie obgadywania, w tej kwestii dobraliśmy się idealnie. Oboje uwielbialiśmy obgadywać ludzi, a tutaj mogliśmy robić to do woli ponieważ i tak nikt nas nie rozumiał. Siedzieliśmy przytuleni do siebie i śmialiśmy się co chwile z kogoś innego. Kiedy dojechaliśmy do wyznaczonego celu, oboje wybiegliśmy z pociągu i zmierzyliśmy ku wyjściu z podziemi.
-Tylko, proszę nie pokazuj mi Big Ben'a, Tower bridge czy innych gówien- marudził Filip i w pewnym momencie obróciłam go o 180 stopni, by nie dostrzegł za sobą słynnego zegara Londynu. Chciałam mu pokazać, jednak skoro on tego nie chciał, to musiałam wymyślić coś innego.
-Nawet nie miałam zamiaru. -uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam go w stronę wąskiej alejki, sama nie wiedząc dokąd ona prowadzi. Uliczka była wąska, ale poprowadziła nas do pięknego parku, w którym jeszcze nie byłam. Daje rękę uciąć, że w większości Londynu jeszcze nie byłam, przyjeżdżając tu na wakacje, zawsze odwiedzałam te same miejsce, a szczególnie Oxford, na którym mogłam spędzić cały dzień robiąc zakupy w ulubionych sklepach.
-Tam jest starbucks, pójdźmy po kawę- uśmiechnęłam się ciągnąc chłopaka w stronę budki. Filip zamówił dwie średnie late wręczając mi jedną.
-Aaaaaaron! -krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka, który szedł właśnie z Lex, czasami to traciłam rachubę, który to który, Aaron z Toby'm mi się mylili, byli strasznie podobni, jednak to Toby robił za największego idiotę. Aaron odwrócił się wraz z dziewczyną i oboje uśmiechnęli się na mój widok wychylając się by móc dojrzeć mojego towarzysza. Odsunęłam się kawałek.
-Aaron Lex to jest Filip -wskazałam na mojego chłopaka, który spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. -Filip to Aaron- skinęłam głowa na chłopaka, który własnie wyrzucił papierosa w krzaki - A to Lex- dziewczyna wyciągnęła ręki w kierunku Filipa po czym spojrzała na mnie.
-Idziemy dzisiaj na imprezę, idziecie też? -zacisnęłam usta wiedząc, że mój towarzysz raczej nie będzie z tego zadowolony.
-Będzie dobry towar, Ab- zaśmiał się szturchając mnie łokciem i mrugając do mnie oczkiem. Spojrzałam na niego tylko próbując mu dać znak, żeby się zamknął i akurat jego uśmiech zniknął z twarzy.
-Zobaczymy jeszcze- uśmiechnęłam się przepraszając ich po czym pociągnęłam Filipa w drugą stronę wymijając znajomych.
-Dobry towar? -zatrzymał się i stanął jak wryty, patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, jakby chciał wyczytać z moich myśli o to chodziło Aaron'owi.
-Wydurniał się- uśmiechnęłam się do chłopaka ciągnąc go za koszulkę, jednak on ani drgnął, stał w miejscu, nie ruszył nawet ręką, nic kompletnie. Podeszłam do niego kładąc mu ręce na brzuchu.
-To nie towarzystwo dla Ciebie- spojrzał w moje oczy, pewnie miał rację, jednak ja miałam wszystko pod kontrolą, a przynajmniej tak mi się wydawało. Uśmiechnęłam się do niego całując go w usta.
-Spokojnie- znowu pociągnęłam go za koszulkę z chęcią udania się w jakąkolwiek stronę, obojętnie gdzie, byleby nie stać na środku chodnika.
-Obiecaj, że nie będziesz się z nimi spotykać- chłopak odwrócił mnie w swoją stronę by mój spojrzeć mi prosto w oczy. Potrafiłam kłamać to fakt, jednak nie jego, nie kiedy jego oczy tak cholernie mnie hipnotyzowały. Westchnęłam pod nosem, mimo, że byli oni zupełnie inni niż ja, to polubiłam ich. Każdy z nich był inni, a za razem każdy taki sam, potrafiłam się z nimi dogadać i przy nich zapominałam o tym, że jestem z dala od ukochanych.
-Obiecuję.- szepnęłam ruszając w kierunku fontanny, tym razem Filip ruszył na mną dorównując mi kroku. Po czym zarzucił swoją ręka na moje ramiona. Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po parku a następnie udaliśmy się w miejsce, które pokazał mi kiedyś mój ojciec. Zawsze mi tam opowiadał jeden dzień z jego życia, dzień kiedy był w moim wieku. Zawsze słuchałam go z ciekawością, te historie wcale mi nie pasowały do jego osoby. Od czternastego roku życia w jego głowie były jedynie imprezy,na których nie zabrakło oczywiście alkoholu czy narkotyków. Zawalał szkołę, a jego rodzice nie mogli nic na to poradzić. Kiedy skończył siedemnaście lat, rodzice spakowali go i kazali mu się wyprowadzić, mówiąc, że nie chcą utrzymywać takiego syna. I od tamtego czasu mój ojciec Frank to zupełnie inny człowiek. Musiał skończyć z wszystkimi nałogami, zaczął szukać pracy, którą godził ze szkołą. Jego brat Carlos, był od niego o dwa lata starszy i o dwadzieścia lat mądrzejszy, byli zupełnymi przeciwieństwami.
-W końcu zobaczyłem ładną częsć Londynu- z rozmyśleń o moim ojcu wyrwał mnie głos Filipa. Oboje staliśmy na wielkiej górce z której były widać prawie cały Londyn. Zajęliśmy miejsce i wtuleni siedzieliśmy wspominając czasy jak mieszkałam w Polsce. Było tak wspaniale, tak banalnie bez żadnych problemów, tutaj jeszcze ich nie mam, w końcu to dopiero dwa dnia, ale czas pokaże.
Do domu dotarliśmy koło północy, rodzice już spali, na moje szczęście bo jeszcze w nocy by mi zrobili awanturę o to, że nie wróciłam na noc do domu. Oboje pokierowaliśmy się do mojego pokoju i zmęczeni opadliśmy na łóżko.
Jak ja to lubię:)
OdpowiedzUsuńJego się tutaj nie spodziewałam, ale miłe zaskoczenie:P
Wiedziałam że to będzie Filip ; D
OdpowiedzUsuńCiekawie. ;P
Jest świetnie. Wciąga, wciąga, dlatego wracam do wcześniejszych rozdziałów! Muszę nadrobić ;p Pozdrawiam (:
OdpowiedzUsuń