środa, 20 lipca 2011

#5.

 -Urywamy się dzisiaj z lekcji, idziesz też? -usłyszałam głos tuż obok mojego ucha. Odwróciłam się zerkając na osobę, był to Aaron. Jak zwykle z papierosem w ręku, zatrzymał mnie tuż szkołą. Spojrzałam na budynek po czym na niego i wzruszyłam ramionami idąc w raz z nim w kierunku reszty.
-To co? Do Toby'ego? -zapytał Nathan i wszystko chórkiem się z nim zgodzili. W drodze szłam wraz z Aaron'em i Toby'm, już zdążyłam się przyzwyczaić do domu papierosowego, który cały czas nam towarzyszył. Toby wyjaśnił mi, że mieszka sam gdyż jego rodzice wyjechali do Stanów i, że to do niego najczęściej przychodzą. Później dowiedziałam się, że Katie to dziewczyna mająca swój świat, wszystkich ona uwielbia i cały czas pisze pamiętnik, bez przerwy. Jest ona jak dziecko, które oni wychowują. Widać było, że każdy ją kocha, troszczyli się o nią.
-Przyznaj, w Polsce nie miałaś takich zajebistych przyjaciół co? -Toby szturchnął mnie łokciem uśmiechając się szyderczo. Zmierzyłam go tylko wzrokiem.
-Miałam lepszych, kochanie- mrugnęłam do niego oczkiem po czym przyśpieszyłam by potowarzyszyć samotnej Katie. Nawet kiedy szła to zawzięcie pisała coś w notesie.
-Cześc Katie- uśmiechnęłam się do dziewczyny, które oderwała się na moment od notowania i obdarowała mnie promiennym uśmiechem.
-Cześć Ab, wow, ale masz śliczne włosy- Ab? tak jeszcze nikt do mnie nie mówił, ale jej na to pozwoliłam, w końcu była taka szczęśliwa, taka niegroźna. Wplotła palce w moje włosy, zachwycając się nimi.
-Dziękuję, co tam piszesz? -spojrzałam na nią po czym próbowałam coś dostrzec, jednak Katie zamknęła notes, wciąż ukazując swoje zęby w szczerym uśmiechu.
-To pamiętnik, nie mogę Ci go pokazać.- dziewczyna zaczęła skakać dookoła swoich przyjaciół. Aż w pewnym momencie Aaron ją chwycił i przerzucił ją sobie przez ramię, klepiąc ją po tyłku.
-Dzisiaj Katie była niedobra. -jego głos brzmiał, jak głos nadopiekuńczego tatusia. Uśmiechnęłam się na ten widok po czym spojrzałam na Luis'a. Jak zwykle piękny, szedł sam, był dziwny, jakby do nich nie pasował. Mimo, że palił, przeklinał i za pewne pił, to jego osoba i tak nie pasowała mi do tego towarzystwa. Doszliśmy do domu Toby'ego, był on na jednej chyba z najgorszych dzielnic. Weszłam do środka, i nagle wszyscy zaczęli chodzić jak roboty. Nathan i Mary rzucili się na łóżko i zaczęli namiętnie całować. Toby i Aaron zaczęli wyciągać z półek alkohol. Katie usiadła na fotelu jak zwykle pisząc coś w notesie a Lex włączyła muzykę. Tylko ja, stałam jak wryta nie wiedząc co mam zrobić a i Luis, zatrzymał się obok mnie.
-Zajmij sobie miejsce- powiedział obojętnym tonem po czym usiadł na drugiej kanapie. Nie czekając dłużej zajęłam miejsce obok niego. Po chwili każdy trzymał w ręku butelkę piwa i zaciągał się papierosem. Na piwo się skusiłam, ale papierosa podziękowałam.
-Zagrajmy w butelkę - zaproponował Toby gasząc peta w popielniczce, z której już się wysypywało.
-Jestem za, na zadania, jeśli ktoś nie wykona zadania sciąga z siebie jedną rzecz- dodał zadowolony Tony, które upił kilka łyków zimnego piwa. Wszyscy spojrzeli na Nathana i Mary, z nimi to chyba nigdy nie da się pogadać, ciągle byli do siebie przyklejeni.
-Idźcie pieprzyć się gdzieś indziej- Luis rzucił w nich poduszką a oni zadowoleni z jego propozycji podnieśli się z kanapy i ruszyli do innego pokoju. Toby wypił do końca zawartość butelki swojego piwa po czym położył ją na stole, z którego najpierw wszystko zrzucił. Wow, pomyślałam sobie, u mnie w domu nigdy nie było takiego bałaganu, jednak nie przeszkadzało mi to, ważne, że ja miałam gdzie siedzieć. Chłopak zakręcił butelką, która zatrzymała się w moją stronę, westchnęłam pod nosem patrząc na niego.
-Masz to-powiedział, rzucając mi mały słoiczek z tabletkami, chciałam przeczytać co to jednak wszystko było napisane po francusku. Spojrzałam na niego.
-Toby daj spokój- Luis zmierzył go wzrokiem i zabrał ode mnie tabletki, ach tak, mogłam jedynie domyślić się, że to narkotyki. Zabrałam więc je od Luis'a otwierając i wysypując kilka na ręce.
-Ile? -spojrzałam na Toby'ego, który uśmiechnął się do mnie zaciągając się papierosem.
-Dwie- tak jak powiedział tak zrobiłam, wzięłam dwie pastylki popijając je piwem. Dlaczego to zrobiłam? to był chyba przypływ emocji, normalnie bym tego nie zrobiła, byłam źle nastawiona na narkotyki. Przejęłam butelkę, którą zakręciłam i wypadało na Aarona.
-Daj mi się z kimś przelizać, proszę, proszę- uklęknął przede mną prosząc jak małe dziecko. Zaśmiałam się pod nosem, kręciło mi się już w głowie, jednak czułam się dobrze, czułam, że humor mi się poprawia.
-Jak chcesz -spojrzałam na niego uśmiechając się kącikiem ust po czym skinęłam głową na Luis'a- Proszę- pogłaskałam Aarona po głowie, który jedynie przeklnął na całe gardło po czym podszedł do Luis'a całując go namiętnie, nie zajęło mu to krótko. Dopiero kiedy Luis go odepchnął, to chłopak wrócił na miejsce. Gra trwała nieskończenie długo, nikt nie pozbył się ciuchów, każdy wykonał zadanie jakie mu przydzielono. Było koło trzeciej, wszyscy byli już wstawieni i każdy spał w jakimś kącie, ze mną też nie było najlepiej. Ciągle kręciło mi się w głowie i co chwile wymiotowałam do kibla.
-Wszystko w porządku? -usłyszałam za plecami znany mi głos, aż ciarki przechodziły po plecach. Pokiwałam jedynie głową, po czym znowu do toalety wyleciała zawartość żołądka. Wytarłam buzię papierem, wiedząc już, że to koniec wymiotowania po czym uniosłam się momentalnie tracąc równowagę i opadłam na toaletę śmiejąc się pod nosem i bujając w rytmie piosenki, której nawet nie było słychać, była ona jedynie w moich myślach.
-Jezu kobieto- ktoś nagle uniósł mnie i wraz ze mną na rękach upuścił pomieszczenie, kierując się do innego pokoju. Był to Luis, jako jedyny jako-tako trzymał się na nogach. Nawet nie wiedziałam co się dzieje, gdzie jestem ani z kim. Oplotłam ręce w okół jego szyi i zaczęłam całować jego twarz, począwszy od policzka poprzez skroń i skończywszy na kąciku ust.
-Filip, tak bardzo Cię kocham- zaczęłam nawijać po polsku a po chwili poczułam, że leżę już na łóżku nie będąc w objęciach mężczyzny. Jedynie zamknęłam oczy i w nieprawdopodobnie w szybkim tempie oddałam się w objęcia Morfeusza.

3 komentarze:

  1. Podoba mi się:) Czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne. ;D
    "-Idźcie pieprzyć się gdzieś indziej- Luis rzucił w nich poduszką a oni zadowoleni z jego propozycji podnieśli się z kanapy i ruszyli do innego pokoju. " Najlepsze; D

    OdpowiedzUsuń