wtorek, 19 lipca 2011

#4.

 -Pora na lunch!- krzyknęła Lex, kiedy właśnie przebierałam bluzkę. Złapałam się za ucho po czym dokończyłam ubieranie i zabrałam torbę. - Chodź, poznasz moich przyjaciół- uśmiechnęła się dziewczyna ciągnąc mnie za rękę. Trochę mnie dziwiło, że jest taka miła, jednak przecież to możliwe, w końcu to inny świat niż Polska, nie mówię, że tam byli nie mili ludzi, po prostu w Warszawie ciężko było zdobyć zaufanie drugiej osoby, a do swoich ekipek, raczej nikt nikogo już nie chciał przyjmować. Wyszłyśmy na zewnątrz kierując się w stronę wielkiego drzewa pod którym siedziało kilka osób a wraz z nim Luis. Przeklnęłam pod nosem po polsku, a dziewczyna jedynie zmierzyła mnie wzrokiem śmiejąc się. Oboje stanęłyśmy przed wszystkimi.
-Ludzie to jest Abbie, Abbie to jest -wskazała na dziewczynę i chłopaka, którzy byli zbyt zajęci sobą. - Nathan i Mary.- chłopak jedynie podniósł rękę w celu przywitania się po czym znowu położył ją na tyłku swojej dziewczyny. Lex wskazała na chłopaka, który właśnie odpalał papierosa - Aaron, jego chyba kojarzysz -spojrzała na mnie. Chłopak uśmiechnął się szeroko po czym zaciągnął się. - Toby- wskazała na chłopaka obok niego, ach to był ten, który się za mną chował. Uśmiechnął się do mnie i ukłonił się, mimo tego że siedział. - Luis, jego chyba znasz -dziewczyna spojrzała na mnie a ja tylko przytaknęłam głową. Niestety go znam, pomyślałam po czym podążyłam dalej, gdzie siedziała jakaś blondynka, która zawzięcie pisała coś w swoim notatniku. - I nasza ukochana Katie- dziewczyna wstała z miejsca z szeroki uśmiechem na twarzy i przytuliła mnie do siebie. Lex zajęła miejsce obok swoich przyjaciół, więc mi nie pozostało nic innego jak zrobienie tego samego.
-Papierosa? -Aaron wyciągnął w moim kierunku paczkę Marlboro, jednak pokręciła jedynie przecząco głową. W Polsce kilka razy zdarzyło mi się zapalić, jednak na co dzień tego nie robiłam, nie uważałam tego za coś co jest mi potrzebne.
-Kurwa, nie mam zadania na angielski, pierdolę tą szkołę.- wow, pomyślałam i stwierdziłam, że to towarzystwo jest zupełnie inne niż moje. Widać było, że w ich głowach znajdują się jedynie papierosy i alkohol, jednak mimo wszystko musiałam to zaakceptować, bo w końcu przyjeli mnie do swojego grona.
-Luis jak tam? Zaliczyłeś w końcu Sophie? -zapytał Nathan, który własnie odkleił się od ukochanej. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, prócz mnie. Gdyż mnie to nie bawiło, wręcz odwrotnie, dla mnie to było głupie i nie potrzebne. Lex nachyliła się w moją stronę.
-Przegrał zakład i Aaron miał mu wybrać dziewczynę, którą ma zaliczyć w ciągu tygodnia, jest to największa cnotka w tej szkole- wytłumaczyła mi dziewczyna a ja jedynie spojrzała na chłopaka, który widocznie z nerwów, zaczął odpalać papierosa.
-No, więc jak Ci idzie? -uniosłam brew ku górze, pytając chłopaka, który raczej nie był zadowolony.
-Pierdolcie się, dam radę, zobaczycie- krzyknął i oparł się głową o drzewo. Lunch zleciał szybko, mimo siedzenia cały czas w dymie i mimo tego, że otaczli mnie ludzie zupełnie inni niż ja to miło spędziłam ten wolny czas. Po przerwie zostały mi jeszcze dwie lekcje, które na moje szczęście zleciały w oka mgnieniu. Wróciłam do domu i pierwsze co zrobiłam to otworzyłam lodówkę wyciągając z niej nutellę, z którą pokierowałam się do swojego pokoju. Włączyłam laptopa, od razu logując sie na facebook'a, gdzie miałam dwa zaproszenia i jedną wiadomość. Zaproszenie od Lex i od Aarona, miło, aż uśmiechnęłam się pod nosem akceptując po czym otworzyłam wiadomość, była od Filipa.
 "Słońce, słońce, słońce tęsknie za Tobą, jedynie co po Tobie pozostało to bałagan w mojej szafie, kiedy wybierałaś sobie moją koszulkę. Aha i jeszcze szklanka, z której piłaś, wciąż leży na moim biurku. Masz pozdrowienia od wszystkich i wielkie uściski, obiecali się odezwać, jednak wiesz jak to z nimi jest, pamiętają o Tobie i tęsknią, ale pisać się nikomu nie chce. Tak więc żyj tam zdrowo moja piękna. Kocham Cię" czytając tą wiadomość na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kochałam moich przyjaciół i zgadzałam się z Filipem, każdy tęsknił, ale każdy ten czekał aż ja napiszę. Jednak na facebooku nikogo nie było, a ja dostałam kolejne dwa zaproszenia- Toby i Mary, bez wahania zaakceptowałam. Odpisałam Filipowi po czym włączyłam sobie ostatni sezon 'skins' i bez zastanowienia zabrałam się za cały słoik nutelli. Po dwóch odcinkach wyłączyłam laptopa kierując się w stronę kuchni, gdzie właśnie przy lodówce stał mój brat. Chcąc schować słoik z nutellą do lodówki Tommy wyrwał mi go z rąk odkręcając i patrząc na środka.
-Zjadłaś połowę, kobieto - zmierzył mnie wzrokiem, to prawda, kiedy dorwałam się do nutelli, to nie było widać końca, jednak miałam dobrą przemianę materii i nikt by po mnie nie poznał, że zajadam się takimi rzeczami. Wróciłam na górę, mój pokój wciąż nie był urządzony tak jak chciałam. Nalałam sobie do wanny wodę po czym położyłam się w niej puszczając z telefonu muzykę pozwoliłam sobie na chwilę relaksu. Zastanawiałam się jak mogę urządzić mój pokój, w końcu chciałam czuć się jak w prawdziwym domu, na pewno zmiana ścian. Nie mogą być one białe, chyba zdecyduję się na fiolet. Wykładzinę zostawię białą. A na sufit nad łóżkiem przykleję wielkie zdjęcie przyjaciół z Polski. Kupię fioletową firankę i fioletowe dodatki do pokoju, a przede wszystkim pełno ramek, takiego koloru jak ściany.



Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem ;) 

3 komentarze:

  1. Suuper ; )
    Czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się właśnie dlaczego nie zauważyłam kolejnego rozdziału...
    Oczywiście zaraz przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już przeczytałam:) i czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń