niedziela, 17 lipca 2011

#1.

 -Przestań  już odwalać te fochy, przecież wiesz, że chcą dla nas dobrze- poczułam szturchnięcie łokciem na swojej ręce po czym zdjęłam słuchawki z uszu, patrząc pytającym wzrokiem na mojego o dwa lata starszego brata.
-Mówiłeś coś? - zmierzyłam go od stóp do głów, mimo, że siedział i ledwo dostrzegłam jego buty.
 -Mówiłem, żebyś przestała już się burzyć- spojrzał mi prosto w oczy tym swoim cwaniackim wzrokiem po czym nachylił się nade mną tak by rodzice siedzący przed nami nie zdołali nas usłyszeć. - Londyn jest zajebisty, zobaczysz mała- poruszał brwiami po czym włożył słuchawki do uszu. Taki był już mój starszy brat Tommy. A dlaczego byłam taka wściekła na swoich rodziców? Bo właśnie rujnowali mi moje życie, moje krótkie siedemnastoletnie życie, które chciałam jak najdłużej spędzić w Polsce, a nie w Londynie z dala od przyjaciół, z dala od ukochanego. Moi rodzice, Karolina moja matka, która pokochała o trzy lata starszego Frank'a pochodzącego z Londynu. Oboje zamieszkali w Polsce w Warszawie, gdzie wychowali dwójkę wspaniałych dzieci i właśnie teraz zdecydowali się na przeprowadzę do rodzinnego miasta Frank'a. Jedynie mój brat cieszy się z tego powodu, może dlatego, że jego wszyscy przyjaciele powyjeżdżali na studia do innych miast i on również chciał to zrobić, a Londyn był najlepszym miejscem na rozpoczęcie dorosłego życia, tak właśnie myślał Tommy.

 -Wyskakuj mała, albo wyciągnę Cię siłą i skopię Ci ten Twój gówniarski tyłek- krzyknął do mnie brat, tym samym budząc mnie z cudownego snu. Wywróciłam jedynie oczami i wyślizgnęłam się z samochodu ostatni raz przyglądając się Warszawie. 'Żegnaj' pomyślałam po czym ruszyłam tuż za rodzicami i za bratem. Mój brat już skakał po lotnisku, zachowywał się jakby miał pięć lat, co go tak cieszy? Co roku spędzamy wakacje w Londynie, a on wygląda jakby jechał tam pierwszy raz. Oddaliśmy wszystkie bagaże, które ze sobą mieliśmy, a było ich sporo po czym całą czwórką pokierowaliśmy się w stronę bramek, gdzie ostatni raz okazaliśmy nasze paszporty i wszyscy mogliśmy udać się na pokład samolotu. Zajęłam miejsce tuż przy oknie a zaraz obok mnie zasiadł mój brat.
-Moja młodsza siostrzyczka wciąż się nie pogodziła z faktem, że musi opuścić tą wiochę i swojego ukochanego, och jakie to smutne- zaczął piszczeć Tommy trzymając mnie za policzek jak małe dziecko. Nie czekając dłużej uniosłam dłoń ku górze, która zaraz później wylądowała na jego policzku, zostawiając na nim czerwony ślad. Brat od razu mnie puścił i pisknął z bólu pod nosem. - Tylko żartowałem- skulił się zakładając słuchawki i przymrużając oczy. Przynajmniej mam spokój na kolejne dwie godziny. Oparłam głowę o niewielką szybę i obserowałam jak samolot wznosi się ku górze, ostatni raz patrząc na swoje miasto, miasto, w którym tak dużo przeżyłam.
-Obudź siostrę- do mojej głowy doszedł cichy szept mojej rodzicielki.
 -O nie, nie, nie, ja wolę nie mieć z nią nic wspólnego- tym razem odezwał się mój brat. Otworzyłam oczy patrząc na wszystkich dookoła, ludzie zbierali się już ku wyjściu, ojciec w raz z matką wyciągali bagaże podręczne z szafek nad naszymi głowami a mój brat stał i obserwował każdą młodą dziewczynę, która właśnie opuszczała pokład samolotu 'stary zboczeniec' pomyślałam po czym wstałam z miejsca. Pchając brata by się ruszył i w końcu stąd wyszedł, obdarował mnie jedynie złowrogim uśmiechem po chwili będąc już nazewnątrz gdzie mogłam w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza.
 -Chodźcie, przed wejściem czeka na nas Carlos, podrzuci nas do naszego nowego domu. -ojciec objął matkę całując ją tym samym w usta. W tym czasie go nienawidziłam, nienawidziłam go za to, że musiał być pieprzonym anglikiem i, że nagle obojgu zachciało się zamieszkania w Londynie. Chwyciłam moją walizkę kładąc na nią torbę podręczną po czym z niechęcią pokierował się za resztą rodziny. Wujek Carlos stał przy  dużym niebieskim samochodzie oparty o maskę , wyglądał dość zabawnie, miał na sobie różową bluzkę, zielone spodenki i czerwone japonki, zawsze uwarzałam go za dziwaka, jednak mimo wszystko dobrze się z nim dogadywałam. Przywitałam się z nim po czym wsiadłam do samochodu, zapinając pas. Nie odzywałam się przez całą drogę, mimo, że kilka razy proszono mnie o zabranie głosu. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu stając przed moim nowym domem.
 -I jak Ci się podoba? -podszedł do mnie tato kładąc rękę na moim ramieniu. Spojrzałam na niego po czym weszłam do środka. Jak może mi się podobać angielskim dom? Skoro większość wygląda tak samo, po za tym mało mnie interesowało w jakim domu będziemy mieszkać, ważne żebym miała swój pokój, do którego i tak nikt nie będzie miał wstępu. Poszłam na górę, otwierając pierwsze drzwi- mogę się domyślić, że to pokój mojego brata, drugie drzwi- sypialnia, trzecie-łazienka i oto czwarte drzwi, na samym końcu korytarza. Pchnęłam je i ujrzałam mój nowy pokój. Białe ściany, na podłodze biała wykładzina, wielkie łóżko, biurko i meble, typowy pokój nastolatek. O i są drugie drzwi. Otworzyłam je i ku mojemu zaskoczeniu dostrzegłam, że posiadam własną łazienkę.
-Szczęściara. -usłyszałam głos brata, który stał w drzwiach mojego pokoju oparty o framugę. Pokręciłam tylko głową po czym usiadłam na łóżku, przyglądając się wszystkiemu. Było zupełnie inaczej niż w Polsce, tam miałam przytulny pokój, z różowymi ścianami, na których naklejone były fotografie z przyjaciółmi, moja pościel była kolorowa, nie tak jak ta, biała. Tommy usiadł obok mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.
-Dasz radę, poznasz tu dużo nowych osób, będzie fajnie, zobaczysz- mimo, że często mnie wkurzał, to potrafił pokazać, że umie być starszym bratem. Spojrzałam na niego kiwając przecząco głową.
-Tam miałam wszystko, tu nie mam nic. -westchnęłam pod nosem po czym podeszłam do walizek. Mój brat zrozumiał o co chodzi bo wstał wychodząc z pokoju. Chciałam pobyć sama, w końcu muszę się tutaj jakoś urządzić, a nie zamierzam mieszkać w całym białym pokoju, od którego idzie zwariować.  

3 komentarze: